co zrobic zeby chlopak zwrocil na mnie uwage
Co zrobic zeby chlopak cierpiał? 2010-01-28 12:59:21; Ile czekałyscie zeby chlopak ktory wam sie podoba zagadal? 2011-04-05 20:22:59; Czy to dobry pomysl zeby chlopak do mnie zagadal na gg ? 2010-08-27 23:03:37; co zrobic zeby chlopak.. 2010-10-09 15:15:58; co zrobic by to chlopak postawil ten pierwszy krok i do ciebie zagadal? 2011-02-13 14:
Spraw, aby czuł się szczególny, nie paruj swoich problemów na dobre pastowanie. Dodaj mu wigoru i energii! 4. Bądź ciekawa. Pokaż, że jesteś ciekawa jego myśli i pomysłów. Zachęcaj go do rozmów, dzięki czemu poznamy swoje charaktery. Zapytaj go, co u niego słychać, co ciekawego zaplanował na weekend.
Chłopak mnie masturbuje przez spodnie od 2 miesiecy.teraz ja go mam ..jak to zrobic wsadzic reke do majtek czy przez spodnie co zrobic zeby go najpierw podnieić pomocyi 2012-11-17 11:53:08 Załóż nowy klub
Zobacz 4 odpowiedzi na pytanie: Co mam zrobic zeby chłopak mi wybaczył ? Pytania . Wszystkie pytania; Sondy&Ankiety; Kategorie . Szkoła - zapytaj eksperta (1924)
Wpuscila mnie do srodka i byly mowil 'jedz do domu' sprawdzil busy i mnie odprowadzal. Prawie sila mnie z domu wyciagal, bo nie chcialam isc. W koncu poszlismy w str przystanku, a ja zbywalam go zeby nie isc na busa, zaczelam chodzic w kazda str, bo nie wiedzialam co zrobic. Jakos doszlismy do tego busa i wsiadlam, czekal az odjedzie.
nonton drama korea di bioskopkeren subtitle indonesia. Witam,jestem tu nowa zalogowalam sie na ten portal dlugo sie zastanawialam czy ze nikt nie jest mi w stanie pomoc w sytuacji jakiej sie znalazlam,ale moze chociaz ktos zauwazy moj post i moja cicha prosbe o budze sie i nie chce mi sie osoby ktora kiedys usmiechala sie,miala plany na przyszlosc,swoje zdanie chyba juz nic nie czesciej mysle czy ze soba nie skonczyc,kiedy patrze na rozesmiane pary na ulicy,mysle jak oni moga sie usmiechac skoro zycie jest takie to chore..Mam ogromy w nieudanym zwiazku w ktorym bylam 8 lat(chlopak zostawil mnie miesiac przed slubem) ..Wczesniej zeby ratowac mij zwiazek,bylismy u psychologa i pani psycholog zworocila mi uwage ze mam toksyczne relacje z matka ale nic z tym nie koncu zrozumialam ze z tego nic nie bedzie i zostawolam mojego rok sama i mysle z perspektywy ze mialam w tym czasie sie siedziec sama w moim mieszkaniu i tak bardzo chcialam z kims byc zeby ktos mnie nieufana co do mezczyzn i z moim obecnym partnerem bylo sie z nim umowilam,pisalam z nim 6 miesiecy(poznalismy sie przez internet).Dodam ze moj chlopak jest z pochodzenia pol marokanczykiem pol francuzem ale nie przeszkadzalo mi ma bardzo zaborczy i dominujacy charakter,z poczatku podobalo mi sie to,bo zapewialo mi w jakis sposob poczucie sie w nim rodzice kiedy uslyszeli o jego pochodzeniu i zanim go poznali byli juz na znajomi rowniez go nie czasem kontakt ze znajomimi ograniczylam bo czulam ze zaczeli sie wtracac miedzy to nie o tym chcialam chlopak bardzo sie staral zrobic dobre wrazenie na moich rodzicach,chcial do nich przyjezdzac kupowal im drobne upominki 6 miesiacach znajomosci skonczyl mu sie kontrakt w polsce(jest inzynierem)i zaproponowal mi zebym wyjechala z nim do tu zaczal sie rodzice byli bardzo przeciwni temu i nie za bardzo go lubili a moja matka wyzwala mnie od szmat sypiajacych z arabami..nie powiedzialam mu o tym,ze go nie lubia i myslalam ze z czasem sytuacja sama sie przylecielismy do Francji ja nie pracowalam i nie pracuje do tej on ustanowil zasady ze on zajmuje sie wszystkim na zewnatrz a ja dbam o zycie w problem w tym,ze ja calymi dniami siedzialam w domu a on byl w kurs jezyka nie poszlam bo daleko a on samej mnie nie pusci,do pracy choc chcialam to nie,bo nie po to przyjechalam do niego zeby pracowac w byle rodzice zaczeli sie dopytywac czemu nie pracuje,czemu sie nie ucze a ja dzielnie odpowiadalam ze on nie ma czasu albo co zaczelo mi to siac jednej strony wiedzialam ze moja matka bywa okrutna i chcialam wierzyc w jego zapewnienia ze wszystko bede miala krok po mi pieniadze,moglam kupowac co chcialam ,wichodzilismy czasem wieczorami i widzialam ze on dba o mnie,ale bywal bardzo zazdosny i nie raz mialam awantury o to ze jego zdaniem go nie szanuje albo jestem nieopdowiedzialna .N,ie zalilam sie nikomu,ale z czasem i z samotnosci dzwonic do mojej matki .Moja matka wybuchla kiedy pewnego razu powiedzialam jej ze on ma 3 dzieci o czym wczesniej tak zla na niego i jej powiedzialam,ona wykrzyczala ze jestem nie normalna i powinnam wracac do ja go tak bardzo kocham ze mu to chcial naprawic stosunki z moimi rodzicami,kupowal bilety na swieta az po kolejnej awanturze z rodzicami powiedzialam mu ze oni go nie tego czasu i ostatniej awantury z nimi kiedy powiedzialam im ze sie wtracaja,nie rozmawiam z rozdarta miedzy nimi i ze on mial racje,ze jakkolwiek moja matka byla zla na niego za to jak mnie poraktowal ale wiemoni tez sie rozmawiam z rodzicami a on mi ciagle wypomina ze po co im cos mowilam,ze zmarnowalam mu zycie,ze przeze mnie ma problemy finansowe,ze jestem najgorszym co go w zyciu spotkalo i mi nigdy nie wybaczy ze wmieszalam go w sprawy rodzinne i moja rodzina jest nienormalna jak zreszta znajomi a ja daje sobie wchodzic na glowe..Ale ja chcialam chcialam robic klotni miedzy nimi i chcialam zeby sami zobaczyli ze mimo wad jest dobrym czlowiekiem. Codzienni w pracy wypisuje mi ze jestem nienormalna,nie szanowalam go i nie sluchalam,ze moglam miec wszystko a sluchalam ludzi i zniszczylam jestem nie dojrzala i takiej kobiety nie szukal ze dostarczam mu tylko gdybym nikomu nie mowila i robila tak jak on mowi to nie bylibysmy w tej sytuacji chcial mi otworzyc dzialalnosc a moja rodzina byla przeciwna i chciala zebym szla do zwyklej pracy i chcieli go wykorzystac zebym zaczela swoje zycie tutaj i go z czasem zostawila, wiem ze to nie prawda .Poswiecilam duzo dla niego choc wiem ze sama rzecz ktora zauwazylam to zawsze inny sa winni za go prowokuje,inni ludie sa byc tak,ze przez 3 dni jest ok miedzy nami a pozniej w jednym momencie mu sie przypomina i zaczyna sie nie powinnam byla jej mowic,nie mialam nikogo a musialam komus sie dla niej i dla niego jestem najgorszaBo troche innaczej wyobrazalam sobie moje zycie z dala od wszystkiego ale z drugiej strony go mam sily juz ze nie jest ze mna wszystko w porzadku,bo jak moglam doprowadzic do takiej chorej teraz spadnie na mnie fala to kazdego dnia
Dołączył: 2012-06-04 Miasto: Olsztyn Liczba postów: 745 28 października 2012, 14:10 Witam troche nabroiłam zachowałam sie dziecko za duzo alkoholu, narobiłam mu wstydu i teraz on ma mnie gdzieś. Wiem że popelniłam błąd mowilam mu pisałam że bardzo go kocham ale on niechce mnie słuchać niechce dzwonić olewa mnie mowi ze ma mnie dość, a wiem że mnie kocha. Chciałabym coś zrobić może kupić nie wiem coś szalonego żeby mi wybaczył może macie jakies pomysły może wy cos zrobiłyście swoim chłopakom co naprawde ich ucieszyło, i pokazało jak bardzo wam zależy. Pomóżcie jak możecie. Aha i nie krytykujcie bo nie po to tu jestem. Edytowany przez nelka5554 28 października 2012, 14:14 puckolinka 28 października 2012, 14:14 zacznij sie zachowywać stosownie do wieku, powinno pomóc 28 października 2012, 14:14 Po co pilas tyle? Niewiesz ile mozesz wypic? Wcale mu sie nie dziwie, skoro obciach mu zrobilas, a tak w ogole nie napisalas co zaszło, myslisz ze jakims glupim zakupem zalatwisz sprawe? Moze z czasem mu przejdzie, jesli cie kocha a moze ma cie dosc i dobrze zrobił. puckolinka 28 października 2012, 14:17 poza tym znając ciebie to jedynie marna prowokacja Cookie89 28 października 2012, 14:19 Jeśli nie umiesz zachować się po alkoholu jak człowiek to nie pij. Daj mu trochę czasu i zachowuj się teraz normalnie, jak Cię kocha to może mu przejdzie. Dołączył: 2012-06-04 Miasto: Olsztyn Liczba postów: 745 28 października 2012, 14:24 nie pisze tu żebyście prawiły mi morały pytanie jest chyba jasno napisane ;/ ? każdy popełnia błędy teraz wiem że tak nie zrobie. Troche zaszalałysmy z kolezankami no i wyszło że wypiłam za dużo zdarza się. A Pytam co na moim miejscu byście zrobiły jasmina19877 28 października 2012, 14:29 no ale przeciez nie wiemy co konkretnie zrobiłaś, więc jak możemy Ci coś radzić "bedąc na Twoim miejscu"? Masz dwie opcje, przeprosic i dac mu na razie spokój, albo.. przeprosic i dac mu na razie spokój.. Dołączył: 2012-06-04 Miasto: Olsztyn Liczba postów: 745 28 października 2012, 14:32 no ale przeciez nie wiemy co konkretnie zrobiłaś, więc jak możemy Ci coś radzić "bedąc na Twoim miejscu"? Masz dwie opcje, przeprosic i dac mu na razie spokój, albo.. przeprosic i dac mu na razie spokój.. no napisałam że sie nachlałam jak świnia za dużo mu nagadałam i ledwo stałam na nogach wiec musiał się mną zając itp. napisałam ogółem chyba wiadomo co za tym idzie ... karwaja 28 października 2012, 14:37 Dobra, uchlałaś się, no to się uchlałaś. Po co drążyć temat. Będziesz miała nauczkę na następny raz, żeby tyle nie dziwi mnie zachowanie Twojego chłopaka. Strzelać aż takie fochy, bo się upiłaś i musiał się Tobą zająć? Chyba, że naprawdę nagadałaś mu różnych okropności i odstawiałaś tam cyrki... Nie pozostaje Ci nic innego jak go przeprosić, obiecać poprawę i dać mu trochę spokoju. Niech od Ciebie trochę "odsapnie".
1 2011-08-21 00:37:28 Ostatnio edytowany przez Anemonne (2011-08-22 11:09:15) ciocia44 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-20 Posty: 7 Temat: Rozwieść się czy nie?witam,jestem tu od paru minut wiec nie bardzo wiem od czego moim obecnym mezem znamy sie 15 lat,bylismy dobrymi przyjaciolmi,8 lat temu zaczelismy sie spotykac,po dwoch latach urodzil nam sie syn,rok poznie wzielismy slub,potem wyjechalismy do szkocjii za praca oczywiscie,tam urodzila sie nasza coreczka,ukladalo nam sie w sumie dobrze,az pewnego roku nie wiem co sie stalo przestalam miec ochote na bliskosc z mezem,coraz rzadziej sypialismy ze soba (nigdy nie bylo mi za dobrze w lozku ale jakos to wytrzymywalam).Nie sypiamy ze soba juz prawie dwa lata,ja powiem szczerze ze nie czuje takiej potrzeby ale wiem ze jemu bardzo tego brakuje ale jakos nie potrafie sie przelamac. Rok temu dostalismy mieszkanie,myslalam ze jak bedziemy na swoim to cos sie zmieni na lepsze ale wrecz przeciwnie jest gorzej,teraz to nawet sypiamy osobno,maz spi w sypialni a ja w duzym pokoju i nadal jest mi ciezko zeby sie przelamac,dodam tylko ze nie pracuje aktualnie,wychowuje dzieci,mysle o odejsciu bopowiem szczerze ze nie jestem szczesliwa,a jak matka jest nieszczesliwa to i dzieci sa nieszczesliwe,ale boje sie ze nie znajde pracy i ze nie dam rady sama wychowac czas czulam sie jak taka kura domowa,niezadbana tylko dzieci i dom az do pewnego momentu. Pare miesiecy temu wzielismy pozyczke i przyszedl do nas do domu przedstawiciel,bardzo sympatyczny mlody chlopak,mowiemlody bo majac 35 lat wszyscy wydaja sie mlodzi. Wogole nie zwracalam na niego uwagi az do pewnego momentu,powiem tylko tyle ze widujemy sie co tydzien akurt w czasie kiedy jestem sama, zaczal pisac do mnie sms, zaczal sie usmiechac a ja nie wiedzialam co mam o tym wszystkim miedzy nami nigdy nie bylo ale zmienil sie moj stosunek do mojej osoby,zaczelam osiebie dbac,uswiadomilam sobie ze jestem atrakcyjna skoro mlody chlopak zwrocil na mnie uwage i to jest bardzo mile,nie powiem podoba mi sie on ale nie lubie wcinac sie w zwiazek,on jest z kims zwiazany jamam rodzine,meza ktory nie pamieta o rocznicy,urodzinach itp,nie wiem czyjestem zdolna do zdrady ale nie bede uciekac przed flirtowaniem,czujesie atrakcyjna,seksy,ale coraz czesciej mysle o rozwodzie,nie wiem co mam zrobic,nie chce sie z kims wiazac ale tez nie mam sily dluzej ciagnac czegosco nie ma napiszcie co myslicie o mojej sytuacji,dziekuje, ciotka 2 Odpowiedź przez Wielkopolanin 2011-08-21 01:12:57 Wielkopolanin Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-07-24 Posty: 121 Odp: Rozwieść się czy nie?Jeżeli nie kochasz męża to w czym problem ?Albo chcesz to uratować czyli terapia albo wspólny wyjazd tylko we dwoje może to obudzi dawne uczuciealbo to zakończ, męczysz siebie i bym spróbował uratować związek, facet może nie wiedzieć że między wami jest tak źle, a przynajmniej nie myśli nad go przyduś i powiedz jak w rzeczywistości wygląda sytuacja, jeżeli nie zacznie się starać to nie ma sensu ale daj mu szanse. Ja takiej nie dostałem 3 Odpowiedź przez Anhedonia 2011-08-21 08:36:31 Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Rozwieść się czy nie? Nie jest dobrze, gdy małżeństwo to tylko "na dobre" a gdy pojawia się "na złe" to od razu rozwód. Zawsze były kryzysy w małżeństwach, ale problemy trzeba rozwiązywać a nie od razu rejterować. Tak nie można. Jak są dzieci, trzeba pomyśleć o nich również. Może potrzebna jest pomoc fachowców? Terapia małżeńska lub seksuolog. Żeby nie mieć sobie do zarzucenia, że nic się nie zrobiło dla ratowania RODZINY. Rodzina to nie tylko mąż i żona to też bezbronne dzieci, którym świat się może wywrócić do góry nogami. To, że teraz zaczęłaś dbać o siebie to dobrze, ale rób to dla siebie, dla własnego dobrego samopoczucia a nie dla kogoś. Warto to wszystko dobrze przemyśleć. Czy mąż jest dobrym ojcem? "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 4 Odpowiedź przez ciocia44 2011-08-21 09:02:36 ciocia44 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-20 Posty: 7 Odp: Rozwieść się czy nie?kilkakrotnie probowalam podjac rozmowe i mowilam w czym problem,mowilam ze nie jestem szczesliwa ze musimy cos z tym zrobic ale jak tylko ja probuje to juz po prostu nie mam sily,mi sie wydaje(znajac meza tyle czasu) ze on chyba czeka az ja podejmejakas decyzje,po prostu ze wszystkim tak jest jak ja czegos nie postanowie to on sie nie zdecyduje na nic. Mam problem bo on nie potrafi rozmawiac o uczuciach, i niby on to wszystko rozumie ale nie probuje nic zrobic,czasami mam wrazenie ze to jest takie wykanczanie psychiczne,a jezeli chodzi o dbanie o siebie dla kogos to nie robie tego dla tego chlopaka co poznalam tylko dla siebie,przez ostatnie lata nie czulam sie atrakcyjna w oczach meza,czy sie ladnie ubralam czy wymalowalam nie bylo zadnej reakcji i myslalam ze moj urok osobisty przeminal wraz z wiekiem ale jednak moge sie podobac,dziekuje wam za rady i dzisiaj ostatni raz porozmawiam z mezem i zobaczymy. 5 Odpowiedź przez Anhedonia 2011-08-21 09:16:16 Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Rozwieść się czy nie? ciocia44 napisał/a:kilkakrotnie probowalam podjac rozmowe i mowilam w czym problem,mowilam ze nie jestem szczesliwa ze musimy cos z tym zrobic ale jak tylko ja probuje to juz po prostu nie mam sily,mi sie wydaje(znajac meza tyle czasu) ze on chyba czeka az ja podejmejakas decyzje,po prostu ze wszystkim tak jest jak ja czegos nie postanowie to on sie nie zdecyduje na nic. Mam problem bo on nie potrafi rozmawiac o uczuciach, i niby on to wszystko rozumie ale nie probuje nic zrobic(...) dzisiaj ostatni raz porozmawiam z mezem i nie wszyscy potrafią mówić o uczuciach - ale to chyba nagle na niego nie spadło? Przedtem był wylewny w rozmowach?Nie napisałaś czy mąż jest dobrym ojcem. To czy Ty jesteś szczęśliwa to jedno, a to czy dzieci czują się bezpieczne i szczęśliwe to drugie. Jeżeli mąż jest z tych, co to trzeba prowadzić za rączkę TO Ty podejmij decyzję. Albo idziemy razem na terapię albo sorry Gregory trzeba będzie pójść każde w swoją stronę. Może to nim potrząśnie i spowoduje jakąś reakcję. "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 6 Odpowiedź przez Wielokropek 2011-08-21 09:41:25 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2011-08-21 09:46:52) Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,007 Odp: Rozwieść się czy nie? To, że Twój mąż ma kłopoty z okazywaniem uczuć i mówieniem o nich wprost, to jego cecha znana Tobie od dawna. Cóż zatem stało się takiego, że TERAZ to Tobie przeszkadza?Jeśli Twój mąż nie ma potrzeby uczestniczenia we wspólnej terapii, możesz rozpocząć terapię indywidualną, własną. To również wpłynie na wasze wzajemne relacje. Jeśli Twoje zachowanie ulegnie zmianie, mąż będzie musiał się do niego dopasować. I nie jest tak, że do odbudowania związku konieczna jest terapia obojga partnerów - to raz jeszcze Twój pierwszy post. Nie oglądając się na męża, podejmij własną terapię. Brak seksu jest skutkiem, nie przyczyną, kłopotów. I można myśleć o sobie, że jest się piękną, atrakcyjną, mądrą kobietą, itd. BEZ komplementów ze strony męża. Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 7 Odpowiedź przez ciocia44 2011-08-21 10:58:54 ciocia44 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-20 Posty: 7 Odp: Rozwieść się czy nie?nawiazujac do odpowiedzi ,nie wiem co sie stalo ale przed urodzeniem dzieci i tego jak sie pobralismy bylo inaczej,wszystko zaczelo sie na dobre jak urodzila sie nasza corka,wszystko jakby sie skonczylo,ja zajmowalam i zajmuje sie glownie domem i dziecmi a on tylko jest ojcem? Trudno powiedziec bo nigdy go nie ma jak jest potrzebny,jak wraca z pracy to ja akurat rozumiem ze jest zmeczony ale jak ma wolne albo urlop to wcale mu sie nie spieszy zeby wstac i spedzic dzien z dziecmi ktore tak bardzo podobno chcial,nawet jak dzieci go budza to ich wyrzuca z sypialni,potem jest lezenie na kanapie i gapienie sie w tv,jak tak ma wygladac dalej moje zycie to sobie podziekuje,na chwile obecna jestem i matka i ojcem,podejmuje wszystkie decyzje i nie mam w nim zadnego wsparcia,calkiem jakby przestal sie starac po tym jak juz wzielismy slub,bo po co sie starac jak juz ja zdobylem,ja to tak staram sie robic wszystko zeby nasz dom byl domem,takim rodzinnym,ale on nawet swieta potrafi zepsuc,przykromi to pisac ale mam wrazenie jakby bycie ojcem i mezem przeroslo go i nie odnajduje sie w tym. 8 Odpowiedź przez Wielokropek 2011-08-21 11:21:34 Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,007 Odp: Rozwieść się czy nie? ciocia44 napisał/a:(...)przed urodzeniem dzieci i tego jak sie pobralismy bylo inaczej,wszystko zaczelo sie na dobre jak urodzila sie nasza corka,wszystko jakby sie skonczylo,ja zajmowalam i zajmuje sie glownie domem i dziecmi a on tylko pracuje.(...)Jeśli dobrze zrozumiałam, w sposób nieformalny dokonaliście podziału obowiązków. Ty - zajmujesz się domem i wychowywaniem dzieci, Twój mąż - zajmuje się zarabianiem pieniędzy dla całej rodziny. Po tylu latach takiego układu, który również Tobie odpowiadał (albo i nie, ale nie mówiłaś o tym głośno) trudno go zmienić i nakłonić męża do wypełniania innych zadań. Poza tym unikanie poruszania trudnych spraw weszło w krew nie tylko jemu, ale i Tobie. Przykład? ciocia44 napisał/a:(...)nigdy nie bylo mi za dobrze w lozku ale jakos to wytrzymywalam(...)Moja dobra rada: nie przerzucaj całej odpowiedzialności za niezbyt udany związek na męża. Przyjrzyj się też swoim "zasługom", wyjdzie to tylko na zdrowie i Tobie, i Twojemu Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 9 Odpowiedź przez ciocia44 2011-08-21 11:32:20 ciocia44 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-20 Posty: 7 Odp: Rozwieść się czy nie? {Jeśli dobrze zrozumiałam, w sposób nieformalny dokonaliście podziału obowiązków. Ty - zajmujesz się domem i wychowywaniem dzieci, Twój mąż - zajmuje się zarabianiem pieniędzy dla całej rodziny. Po tylu latach takiego układu, który również Tobie odpowiadał (albo i nie, ale nie mówiłaś o tym głośno) trudno go zmienić i nakłonić męża do wypełniania innych zadań.} Nigdy nie dzielilismy obowiazkow,kiedys pracowalismy oboje i oboje zajmowalismy sie domem,jak urodzilo sie pierwsze dziecko wstawal w nocy,pomagal,potem cos sie stalo i przestal,ale jak juz dwojka dzieci byla w domu to juz tak jakby obchodzilo go tylko czy obiad jest zrobiony,wiedzialam ze ma sklonnosci do tego bo jest jedynakiem i zawsze matka za niego wszystko robila ale jak zamieszkalismy razem to bylam mile zaskoczona jego pomoca,i pisze ze sie staral tylko do slubu bo jak sie pobralismy to wszystko sie jezeli chodzi o sypianie to kilkakrotnie mowilam mu ze nie jestem usatysfakcjonowana i ze musimy cos zmienic w seksie ale on nie stara sie zeby mi bylo dobrze tylko czeka zeby skonczyc,sory za szczerosc,ale jezeli ktos mowi ze czegos nie lubi to staram sie cos zmienic ale jezeli mi cos nie pasuje i musze to znosic to wole tego nie robic. 10 Odpowiedź przez Wielokropek 2011-08-21 11:41:48 Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,007 Odp: Rozwieść się czy nie? Jego wina, jego wina, jego wina, jego wina, jego ten sposób nie naprawisz związku, ale może o to właśnie Tobie chodzi. Wówczas obrzydzanie sobie faceta i obarczanie go wyłączną odpowiedzialnością za kłopoty w związku, jest najlepszą metodą. Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 11 Odpowiedź przez ciocia44 2011-08-21 12:26:01 ciocia44 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-20 Posty: 7 Odp: Rozwieść się czy nie? moja wina moja wina moja winatylko tyle potrafisz,osadzac innych,napisalam przeciez ze bylo dobrze i cos sie zmienilo ale chyba dobrze nie umiesz czytac,bo sadzac po twojej wypowiedzi to ty uwazasz ze kobieta powinna robic wszystko i zawsze jest wina kobiety,ty masz za bardzo wyidealowany poglad jak powinno wygladac malzenstwo,albo w ogole nie masz pojecia co to jest malzenstwo,bo w mazenstwie trzeba sie wspierac a nie zwalac calej odpowiedzialnosci na druga osobe,jak uwazasz ze jest taki idealny a ja taka zla to z mila checia ci go oddam....... 12 Odpowiedź przez Anhedonia 2011-08-21 12:35:11 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2011-08-21 12:36:30) Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Rozwieść się czy nie? ciocia44 napisał/a:...ja zajmowalam i zajmuje sie glownie domem i dziecmi a on tylko pracuje.(...)mam wrazenie jakby bycie ojcem i mezem przeroslo go i nie odnajduje sie w się takie rzeczy czyta. Często się słyszy, że kobieta siedzi w domu i nic nie robi. Może jeśli nudzisz się w domu w roli żony i gospodyni to zamień się z mężem rolami. Niech on zostanie w domu z dziećmi a Ty TYLKO pracuj na utrzymanie 4 w rodzinie to nie sielanka z filmów familijnych i wymaga poświeceń oraz współpracy. Od obojga. W mądrej książce przeczytałam, że życie w związku może wyglądać na 2 sposoby - jak w jednej drużynie lub jak na się czego Ty chcesz dla swoich jest problem to trzeba coś z nim próbować zrobić. Czy Ty chcesz ratować tę rodzinę? "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 13 Odpowiedź przez Wielokropek 2011-08-21 12:42:50 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2011-08-21 12:50:35) Wielokropek 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-03-01 Posty: 26,007 Odp: Rozwieść się czy nie? ciocia44 napisał/a:moja wina moja wina moja winatylko tyle potrafisz,osadzac innych,napisalam przeciez ze bylo dobrze i cos sie zmienilo ale chyba dobrze nie umiesz czytac,bo sadzac po twojej wypowiedzi to ty uwazasz ze kobieta powinna robic wszystko i zawsze jest wina kobiety,ty masz za bardzo wyidealowany poglad jak powinno wygladac malzenstwo,albo w ogole nie masz pojecia co to jest malzenstwo,bo w mazenstwie trzeba sie wspierac a nie zwalac calej odpowiedzialnosci na druga osobe,jak uwazasz ze jest taki idealny a ja taka zla to z mila checia ci go oddam.......Po pierwsze: nigdzie nie napisałam, że wina leży wyłącznie po Twojej drugie: nigdzie nie napisałam, że wina leży wyłącznie po jego trzecie: umiem czytać, również ze czwarte: czytając moje posty w innych wątkach zorientujesz się, że jestem gorącą orędowniczką partnerstwa w piąte: jestem w partnerskim związku od niemal 30 lat i śmiem twierdzić, że wiem na czym partnerstwo w związku szóste: nie zawsze było kolorowo, stad wiem, że najlepiej zobaczyć też swoje "zasługi".Po siódme: nigdzie nie napisałam, że Twój mąż jest chodzącym ósme: zauważyłam w Twoich postach bardzo jednostronne przedstawienie problemu, stąd taka treść moich dziewiąte: rozumiem, że jest Tobie trudno i moja intencja było pomożenie Tobie, ale widać nie dość umiejętnie się za to dziesiąte: ze swojego doświadczenia wiem, jak bardzo wkurza obiektywne spojrzenie u innych, zamiast odsądzenia od czci i wiary tej drugiej jedenaste: jeśli nie widzisz perspektywy naprawienia waszych relacji - przeprowadź Jeśli ktoś chce, znajdzie ktoś nie chce, znajdzie powód."Sztuka życia polega na tym, by dostrzec swoje ograniczenia i słabości." Robert Rutkowski 14 Odpowiedź przez marena7 2011-08-22 09:17:01 marena7 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: tarepeuta uzależnień Zarejestrowany: 2010-12-20 Posty: 1,447 Wiek: 58 Odp: Rozwieść się czy nie? A co ty Ciocia chciałabyś uslyszeć?Może to - " ...zostaw go, jesteś młoda, masz prawo do bycia kochaną, dzieci nie są powodem by trwać w małżeństwie, na pewno znajdziesz kogoś z kim będziesz szczęśliwa itp. itd....".? Powiedzą Ci to 20-latki, które nie mają pojęcia co to małżeństwo i odpowiedzialność za tak sie złozyło, że Anhedonia i Wielokropek to dojrzałe i mądre kobiety, które znają życie. I słusznie zwracają Ci uwagę na Twoją WSPÓŁODPOWIEDZIALNOŚĆ za stan Waszego związku. Ty uciekłaś w urazę i poczucie krzywdy za to, że mąż nie pomaga Ci przy dzieciach, ze nie pracujesz i zajmujesz się domem i wszystko na Twojej głowie. To rzeczywiście trudny okres dla kobiety, która kiedys była aktywna zawodowo, a teraz jej świat skurczył sie do czterech ścian i obslugiwania rodziny. Znam to z własnego doświadczenia. Jednak to była Twoja decyzja i trzeba wziąć za nią odpowiedzialność. Nie uciekać w urazę i nie "karać" męża brakiem seksu, tym samym pogłębiając kryzys. Powtórzę to samo co mówią Wielokropek i Anhedonia. Idź na własną terapię i popracuj nad asertywnością i otwartym mówieniem o swoich potrzebach. Zrób to zanim podejmiesz rozwodowe kroki. Mówisz, że jesli matka jest nieszczęśliwa to i dzieci są nieszczęśliwe. Nie wiem co przez to rozumiesz. Zapytam tylko, czy dzieci będą szczęśliwe jesli pozbawisz je codziennej obecności ojca? Jeśli oddasz się poszukiwaniom własnego szczęścia z innym mężczyzną, flirtom i potwierdzaniem własnej atrakcyjności? Szczerze wątpię, chociaz rozumiem Twoje potrzeby. Dzieciom potrzebny jest ojciec i to najmniej do zmieniania im pieluch. On ma być dla nich wzorem stabilności, odpowiedzialności za była sama, powiedziałabym rób co chcesz. Ale masz dzieci za które jesteś odpowiedzialna. A one nie mają głosu, chociaż Twoje decyzje bedą miały wpływ na ich życie. 15 Odpowiedź przez Mussuka 2011-08-22 09:34:10 Mussuka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-07-27 Posty: 11,375 Odp: Rozwieść się czy nie? marena7 napisał/a:A co ty Ciocia chciałabyś uslyszeć?Może to - " ...zostaw go, jesteś młoda, masz prawo do bycia kochaną, dzieci nie są powodem by trwać w małżeństwie, na pewno znajdziesz kogoś z kim będziesz szczęśliwa itp. itd....".? Powiedzą Ci to 20-latki, które nie mają pojęcia co to małżeństwo i odpowiedzialność za wlasnie, ze to powinna uslyszec. Zyje sie dla siebie, nie dla meza ani dla dzieci. Kobieta nieszczesliwa nie da szczescia ani mezowi ani jak czytalam Twoj post to az mi sie buzia zaczela usmiechac, bo tak jakbys skopiowala moja historie. Jestem w podobnym wieku jak Ty i tak jak Ty odczulam zobojetnienie emocjonalne ze strony ex meza a nastepnie moje calkowite zobojetnienie na jego "wdzieki". Tez dwa lozka i zero seksu przez ostatnie 2-3 lata malzenstwa. Nawet tak jak Ty myslalam, ze moze to moj wiek. Nic bardziej blednego. Pomine cala historie odkrywania na nowo swej atrakcyjnosci i kobiecosci..napisze Ci tylko, ze nie warto..nawet dla dzieci ciagnac farsy a nie malzenstwa. Skostniejesz przy nim, bedziesz powoli umierac jako kobieta i czlowiek. Przestaniesz siebie lubic a w konsekwencji i innych. Nie bedzeiesz sie usmiechac ani patrzec zadowolona w lustro..to nie jest zycie dla mlodej jeszcze lata temu zanioslam wniosek rozwodowy do sadu i wyszlam stamtad z usmiechem na twarzy, wiedzialam, ze zaczyna sie moje nowe, lepsze (moze na poczatku trudniejsze ale to minie) zycie. Mam partnera..11 lat mlodszego. Kochamy sie jak wariaci, nigdy nie pozalowalam mojej decyzji, teraz wiem, ze rozwod moze byc ocaleniem a nie tragedia. Dzieci sa wesole widzac nas szczesliwych i majac wesola maz? Tez odzyl..z inna:) Nie bylismy sobie pisani. Ten najwiecej mowi o przeszlosci, kto nie ma planow na przyszlosc 16 Odpowiedź przez Anhedonia 2011-08-22 10:03:20 Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Rozwieść się czy nie? Mussuka napisał/a:2 lata temu zanioslam wniosek rozwodowy do sadu i wyszlam stamtad z usmiechem na twarzy, wiedzialam, ze zaczyna sie moje nowe, lepsze (moze na poczatku trudniejsze ale to minie) zycie. Mam partnera..11 lat mlodszego. Kochamy sie jak wariaci, nigdy nie pozalowalam mojej decyzji, teraz wiem, ze rozwod moze byc ocaleniem a nie tragedia. Dzieci sa wesole widzac nas szczesliwych i majac wesola maz? Tez odzyl..z inna:) Nie bylismy sobie bywa i gratuluję, że Ci się udało szczęśliwie poskładać swoje życie od pamiętaj, ze każda sytuacja jest inna. Jak jest dobrze to dobrze, ale nie dasz autorce gwarancji, że ZAWSZE już będzie i jej też się uda NA PEWNO. NIE radź więc - nie oglądaj się na dzieci, bądź skończona egoistką. Bywa i tak, ze dzieci dorastają do wieku nastoletniego i dają rodzicom jazzu - wytykają, ze myśleli tylko o sobie, że się nie liczyli z ich uczuciami, rozwalili im rodzinę i poczucie bezpieczeństwa lub skakali z kwiatka na kwiatek. I rodzi się nienawiść ze strony najbliższych bo ukochanych dzieci. Różnie może być. Jeżeli chcemy zrozumienia i tolerancji dla własnych uczuć i przeżyć, to uznajmy RÓWNIEŻ że prawo do nich mają nasze dzieci, które nie mają wpływu na nasze decyzje i są w tej sytuacji bezsilne. "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 17 Odpowiedź przez marena7 2011-08-22 10:56:46 marena7 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: tarepeuta uzależnień Zarejestrowany: 2010-12-20 Posty: 1,447 Wiek: 58 Odp: Rozwieść się czy nie?Nie Mussuka, tym razem się z Toba nie zgodzę. Dlaczego? Dlatego, że póki co, autorka nie zrobiła nic, żeby naprawić swoje małżeństwo, oprócz pielęgnowania swojej urazy. A uraza to bardzo zły doradzca. Znam Twoją historię i cieszę się, że jesteś szczęśliwa. Niestety, nie zawsze tak że zwykła przyzwoitość i odpowiedzialność za swoje wcześniejsze wybory dotyczące związania sie właśnie z tym mężczyzną oraz decyzja o posiadaniu dzieci, wymaga by zrobić wszystko zeby naprawic związek. Dopiero jak wyczerpiemy wszystkie środki i nie ma nadziei na zmianę, to tak, mozemy postawić krzyżyk na małżeństwie. Każdy żyje dla siebie. To wielki skrót. Gdy rodzi się dzieci, to bierze się odpowiedzialnośc za ich dorastanie. 18 Odpowiedź przez Mussuka 2011-08-22 11:04:47 Mussuka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-07-27 Posty: 11,375 Odp: Rozwieść się czy nie? marena7 napisał/a:Nie Mussuka, tym razem się z Toba nie zgodzę. Dlaczego? Dlatego, że póki co, autorka nie zrobiła nic, żeby naprawić swoje małżeństwo, oprócz pielęgnowania swojej urazy. A uraza to bardzo zły doradzca. Znam Twoją historię i cieszę się, że jesteś szczęśliwa. Niestety, nie zawsze tak że zwykła przyzwoitość i odpowiedzialność za swoje wcześniejsze wybory dotyczące związania sie właśnie z tym mężczyzną oraz decyzja o posiadaniu dzieci, wymaga by zrobić wszystko zeby naprawic związek. Dopiero jak wyczerpiemy wszystkie środki i nie ma nadziei na zmianę, to tak, mozemy postawić krzyżyk na małżeństwie. Każdy żyje dla siebie. To wielki skrót. Gdy rodzi się dzieci, to bierze się odpowiedzialnośc za ich czy sam fakt, ze nie sypiaja juz razem bo tego nie chca nie swiadczy o koncu tego malzenstwa? Czy tak maja spedzic reszte swego zycia..obok siebie? Ewentalnie przymuszac sie wbrew swojej woli do obowiazkow malzenskich? To przeciez gorsze niz czyja tam jest wina..dla mnie to tez zwiazek juz zmarl. Ten najwiecej mowi o przeszlosci, kto nie ma planow na przyszlosc 19 Odpowiedź przez Malwina69 2011-08-22 12:35:45 Malwina69 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-06-24 Posty: 3,797 Wiek: 47 Odp: Rozwieść się czy nie? Jak na obecną chwilę nikt nikomu krzywdy nie zrobił.. ( jeszcze)... zaniedbali moim zdaniem oboje swoje relacje.. gdzieś wystapił błąd w sztuce i sie ciagnie... marena7 ma duzo racji.. trzeba spróbować naprawic to co się dzieje.. seks? no cóż oddalili się od siebie to dlatego nie potrzba im takiej bliskości.. no niestety trzeba troche wysiłku w to włożyć skoro nikt nie wkładał wysiłku w to żeby do tego nie doszło.... i zgadzam się ,że nie ma dwóch takich samych przypadków... Nie ma dwóch takich samych historii...... 20 Odpowiedź przez marena7 2011-08-22 12:37:40 marena7 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: tarepeuta uzależnień Zarejestrowany: 2010-12-20 Posty: 1,447 Wiek: 58 Odp: Rozwieść się czy nie?Nie, sam brak seksu to moim zdaniem za mało. Ludzie czasem nie sypiaja ze sobą z róznych powodów. Czasem jest to choroba, albo długie oddalenie. Nie sypiaja ze sobą, co nie oznacza, że przestali się sie zdarza, że kobieta używa seksu lub jego braku instrumentalnie, w celu ukarania lub wynagrodzenia swojego partnera. W przypadku autorki wydaje mi sie, ze chodzi o karanie za brak zaangażowania w domowe zajęcia. Brak seksu nie jest przyczyną końca tego związku. To raczej skutek róznych nieumiejętności, żalów, poczucia krzywdy, nieprawidłowej komunikacji między małżonkami. I dopóki autorka nie rozezna się w tym co czuje i dlaczego, jeśli nie podejmie próby konstruktywnej zmiany swoich zachowań, to nigdy nie będzie pewna, czy jej decyzja o odejściu była sensowna czy nie. A problemy powtórzą się w kolejnym związku, jeśli on oczywiście się przydarzy. 21 Odpowiedź przez Mussuka 2011-08-22 12:49:52 Mussuka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-07-27 Posty: 11,375 Odp: Rozwieść się czy nie? marena7 napisał/a:Nie, sam brak seksu to moim zdaniem za mało. Ludzie czasem nie sypiaja ze sobą z róznych powodów. Czasem jest to choroba, albo długie oddalenie. Nie sypiaja ze sobą, co nie oznacza, że przestali się sie zdarza, że kobieta używa seksu lub jego braku instrumentalnie, w celu ukarania lub wynagrodzenia swojego partnera. W przypadku autorki wydaje mi sie, ze chodzi o karanie za brak zaangażowania w domowe zajęcia. Brak seksu nie jest przyczyną końca tego związku. To raczej skutek róznych nieumiejętności, żalów, poczucia krzywdy, nieprawidłowej komunikacji między małżonkami. I dopóki autorka nie rozezna się w tym co czuje i dlaczego, jeśli nie podejmie próby konstruktywnej zmiany swoich zachowań, to nigdy nie będzie pewna, czy jej decyzja o odejściu była sensowna czy nie. A problemy powtórzą się w kolejnym związku, jeśli on oczywiście się nie rozumiem, dlaczego to autorka ma sie zmieniac? A maz jest calkiem bez winy? To, ze ona czuje sie jak kura domowa to chyba tez jego zasluga? Nie sypia z mezem, bo nie czuje takiej potrzeby, nie czuje bliskosci i checi przytulenia sie chocby do niego (przeciez nie chodzi sam seks jako akt penetracji). Nie wyobrazam sobie, zeby ludzie kochajacy sie mogli az tak sie od siebie oddalic i nadal chciec byc razem. Dla mnie milosci nie nalezy analizowac, sztukowac, sklejac, naprawiac, rozdrabniac..ja albo sie czuje cala dusza, sercem i cialem..albo jej nie ma. Oczywiscie, sa osoby, ktore na takie chlodne zwiazki godza sie i zyja tak sobie razem (czyli pod jednym dachem ale na tym koniec), dla dobra rodziny, dzieci, swietego spokoju, wspolnego majatku, bo juz sie przyzwyczaili itp. Jesli jest im w takim ukladzie dobrze to szczesc im Boze:) Ale jakos intuicyjnie z postow autorki czuje, ze nie jest szczesliwa, ze cos w niej obumarlo i malo prawdopodobne wydaje mi sie, ze sie odrodzi. Czytalam posty autorki i jakbym wlasne odczucia tam widziala..zaryzykuje stwierdzenie, ze ona juz meza nie kocha. Po co wiec to dalej ciagnac? Ten najwiecej mowi o przeszlosci, kto nie ma planow na przyszlosc 22 Odpowiedź przez Mussuka 2011-08-22 13:00:11 Ostatnio edytowany przez Mussuka (2011-08-22 13:20:40) Mussuka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-07-27 Posty: 11,375 Odp: Rozwieść się czy nie? Anhedonia napisał/a:Jak jest dobrze to dobrze, ale nie dasz autorce gwarancji, że ZAWSZE już będzie i jej też się uda NA PEWNO. NIE radź więc - nie oglądaj się na dzieci, bądź skończona egoistką. Bywa i tak, ze dzieci dorastają do wieku nastoletniego i dają rodzicom jazzu - wytykają, ze myśleli tylko o sobie, że się nie liczyli z ich uczuciami, rozwalili im rodzinę i poczucie bezpieczeństwa lub skakali z kwiatka na kwiatek. I rodzi się nienawiść ze strony najbliższych bo ukochanych dwa razy wiec wywalilam ten post:) Ten najwiecej mowi o przeszlosci, kto nie ma planow na przyszlosc 23 Odpowiedź przez Mussuka 2011-08-22 13:09:47 Mussuka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-07-27 Posty: 11,375 Odp: Rozwieść się czy nie? Anhedonia napisał/a:Jak jest dobrze to dobrze, ale nie dasz autorce gwarancji, że ZAWSZE już będzie i jej też się uda NA PEWNO. NIE radź więc - nie oglądaj się na dzieci, bądź skończona egoistką. Bywa i tak, ze dzieci dorastają do wieku nastoletniego i dają rodzicom jazzu - wytykają, ze myśleli tylko o sobie, że się nie liczyli z ich uczuciami, rozwalili im rodzinę i poczucie bezpieczeństwa lub skakali z kwiatka na kwiatek. I rodzi się nienawiść ze strony najbliższych bo ukochanych dzieci. .Nikt nikomu gwarancji na szczescie dac nie moze, kazdy jest sam kowalem swego losu. Natomiast gwarancja jest, ze jezeli tkwi sie w beznadziejnym zwiazku (jak z postow autorki wynika) to nie skorzysta z tego nikt. Szczegolnie dzieci. Czy one nie czuja, ze w domu jest zle? Bywa, ze dzieci dorastaja do wieku nastoletniego i pytaja rodzicow: czemu nie rozstaliscie sie, czemu zgotowaliscie nam pieklo? Nikt nie rozwala rodziny szczesliwej a juz szczegolnie po to aby sobie poskakac pozniej po innych partnerach. Jesli ludzie sa szczesliwi razem to po co mieliby sie rozstawac? Chyba, ze wystapi zdrada ale tu akurat nie bylo o tym i czytam posty na tym forum i az dziwi mnie ilosc kobiet, ktore za wszelka cene, nawet wlasnego bezpieczenstwa, zdrowia i zdrowia wlasnych dzieci tak bardzo kurczowo trzymaja sie patologicznych, nieszczesliwych albo zwyczajnie niedobranych zwiazkow. Placza, narzekaja, prosza o rade ale nadal tkwia tam, gdzie jest im tak zle. Po co? Dla kogo? Dla dzieci? Dzieci kochamy ale one dorosna..pojda swoja droga..ona zostanie z niekochanym (moze znienawidzonym do tej pory) mezem. I bedzie im co krok wypominac jak sie dla nich poswiecila, jak zmarnowala najlepsze lata swojego zycia. Zatruje ta gorycza zycie swoje, meza i dzieci. A one beda musialy zyc z poczuciem winy i przymusem zadoscuczynienia matce za jej skopane zycie. A przeciez mogla miec jeszcze szanse na cos nie ma juz zadnych szans na udane malzenstwo to rozwod jest wowczas aktem odwagi i braku egoizmu (bo nielatwo byc ojcem i matka w jednym).Chociaz poczatkowo tak to moze dla innych wygladac. Ten najwiecej mowi o przeszlosci, kto nie ma planow na przyszlosc 24 Odpowiedź przez Anhedonia 2011-08-22 14:06:05 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2011-08-22 14:13:41) Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Rozwieść się czy nie? Malwina69 napisał/a:Jak na obecną chwilę nikt nikomu krzywdy nie zrobił.. ( jeszcze)... zaniedbali moim zdaniem oboje swoje relacje.. gdzieś wystapił błąd w sztuce i sie ciagnie... marena7 ma duzo racji.. trzeba spróbować naprawic to co się dzieje.. seks? no cóż oddalili się od siebie to dlatego nie potrzba im takiej bliskości.. no niestety trzeba troche wysiłku w to włożyć skoro nikt nie wkładał wysiłku w to żeby do tego nie doszło.... i zgadzam się ,że nie ma dwóch takich samych przypadków...Zgadzam się całkowicie. Rozwód powinien być ostatecznością , po wyczerpaniu wszystkich środków zaradczych. Jak się nie uda to trudno - ale człowiek powinien móc spojrzeć sobie w lustrze w twarz i powiedzieć - zrobiłem ze swojej strony jak napisała Mussaka: "Jesli nie ma juz zadnych szans na udane malzenstwo..."Ale szanse trzeba wykorzystać najpierw. Za szybko być może, się ludzie w dzisiejszych pobierają i za łatwo rozwodzą. A dzieci cierpią ZAWSZE najbardziej. I to nie moja prywatna opinia, że dzieciom z rozbitych rodzin żyje się nie może po kolei? Najpierw dorosłe podejście do kryzysu w związku a dopiero potem środki ostateczne?Małżeństwo to nie zabawa w dom, to poważna sprawa i duża odpowiedzialność. "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 25 Odpowiedź przez Mussuka 2011-08-22 14:19:49 Mussuka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-07-27 Posty: 11,375 Odp: Rozwieść się czy nie? Anhedonia napisał/a:Malwina69 napisał/a:Jak na obecną chwilę nikt nikomu krzywdy nie zrobił.. ( jeszcze)... zaniedbali moim zdaniem oboje swoje relacje.. gdzieś wystapił błąd w sztuce i sie ciagnie... marena7 ma duzo racji.. trzeba spróbować naprawic to co się dzieje.. seks? no cóż oddalili się od siebie to dlatego nie potrzba im takiej bliskości.. no niestety trzeba troche wysiłku w to włożyć skoro nikt nie wkładał wysiłku w to żeby do tego nie doszło.... i zgadzam się ,że nie ma dwóch takich samych przypadków...Zgadzam się całkowicie. Rozwód powinien być ostatecznością , po wyczerpaniu wszystkich środków zaradczych, jak się nie uda to trudno - ale człowiek powinien móc spojrzeć sobie w lustrze w twarz i powiedzieć - zrobiłem ze swojej strony to nie zabawa w dom, to poważna sprawa i duża zwlaszcza, ze jak o rozwodach czytam to juz rozumiem czemu lepiej mordowac sie w nieudanym zwiazku niz spowiadac sie powszechnie na sali sadowej..jeszcze z tego ile razy i w jakich onfiguracjach albo dlaczego wcale jak to nikt krzywdy nikomu nie zrobil? A ignorowanie potrzeb zony i dzieci przez wiele lat malzenstwa to nie jest jakas krzywda, pozostawienie jej wszystkich spraw domowych na glowie to nie jest wykorzystywanie w jakims sensie, zapominanie o ich rocznicach, jej osobie? To tak jakby wysylal jej codziennie wiadomosc "mam Cie w d..". Az do skutku, do dnia kiedy ona bedzie miala rozwodu dojrzewa sie czasem latami i nie wierze, ze autorka ot tak sobie..pewnego dnia sie obudzila i postanowila"dzis sie rozwiode, tak dla frajdy". Nie jestem zwolenniczka martyrologi polskiej ani wzorcow matki polki - za wszelka cene ciagnij kierat zlego malzenstwa za soba, bo Bog (czy Kosciola), Ojczyzna i rodzina tak chca. Sam czlowiek tez sie lczy i ma prawo do szczesliwego zycia. Bo ma jedno zycie. Nikt mu go juz nigdy nie chlop tez powinien w domu tylek z fotela ruszyc, skonczyly sie czasy patriarchatu, na szczescie. Ten najwiecej mowi o przeszlosci, kto nie ma planow na przyszlosc 26 Odpowiedź przez limana 2011-08-22 14:50:35 limana Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-11 Posty: 90 Wiek: 32 Odp: Rozwieść się czy nie?Wina zawsze leży po środku. Nie ma to mocnych. Ale ja jestem zdania, że jeżeli się nie układa w związku, rozmowa nie pomaga, terapia nie pomaga, albo pomaga na chwilę,a potem znowu to samo, to trzeba się rozstać. Lepsza samotna, ale szczęśliwa mama ( a przynajmniej nie męcząca się na każdym koku), niż mama tkwiąca w małżeństwie, które niczego jej nie daje i powoduje, że jest nieszczęśliwa. Takie jest moje zdanie. O! 27 Odpowiedź przez Mussuka 2011-08-22 14:51:56 Mussuka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-07-27 Posty: 11,375 Odp: Rozwieść się czy nie? limana napisał/a:Lepsza samotna, ale szczęśliwa mama ( a przynajmniej nie męcząca się na każdym koku), niż mama tkwiąca w małżeństwie, które niczego jej nie daje i powoduje, że jest Ten najwiecej mowi o przeszlosci, kto nie ma planow na przyszlosc 28 Odpowiedź przez Anhedonia 2011-08-22 14:53:16 Ostatnio edytowany przez Anhedonia (2011-08-22 14:58:39) Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Rozwieść się czy nie? Mussuka napisał/a:...Nie jestem zwolenniczka martyrologi polskiej ani wzorcow matki polki - za wszelka cene ciagnij kierat zlego malzenstwa za soba, bo Bog (czy Kosciola), Ojczyzna i rodzina tak chca. Sam czlowiek tez sie lczy i ma prawo do szczesliwego zycia. Bo ma jedno zycie. Nikt mu go juz nigdy nie chlop tez powinien w domu tylek z fotela ruszyc, skonczyly sie czasy patriarchatu, na się z Tobą chętnie gdyby nie słowa autorki wątku. ciocia44 napisał/a:witam,jestem tu od paru minut wiec nie bardzo wiem od czego moim obecnym mezem znamy sie 15 lat,bylismy dobrymi przyjaciolmi,8 lat temu zaczelismy sie spotykac,po dwoch latach urodzil nam sie syn,rok poznie wzielismy slub,potem wyjechalismy do szkocjii za praca oczywiscie,tam urodzila sie nasza coreczka,ukladalo nam sie w sumie dobrze,az pewnego roku nie wiem co sie stalo przestalam miec ochote na bliskosc z mezem,coraz rzadziej sypialismy ze soba (nigdy nie bylo mi za dobrze w lozku ale jakos to wytrzymywalam).Nie sypiamy ze soba juz prawie dwa lata,ja powiem szczerze ze nie czuje takiej potrzeby ale wiem ze jemu bardzo tego brakuje (...)To jest młode małżeństwo, zaledwie 5 lat po ślubie!Nie uważasz, że małżeństwa przeżywają kryzysy? Układało im się w sumie dobrze, powtarzając słowa autorki. A potem coś sprawiło, że odechciało jej się seksu i odtąd jest jazda w uważasz, że należy leczyć przyczyna a nie skutki? Może seksuolog by pomógł, może psycholog?Ale nie - 1 kryzys i jedyne lekarstwo - rozwiedź się, nie patrz na dzieci, grunt żebyś Ty była nie mówimy tu o tym czy jej mąż ma d,,, ruszyć z fotela, mówimy o odpowiedzialności za własne decyzje (nikt do ślubu pod rewolwerem nie prowadził) i wobec dzieci. Mówimy o środkach zaradczych - rozwód w każdej chwili można przeprowadzić, POŹNIEJ, gdy już wszystkie środki się wyczerpie - jak sama mówisz, gdy nie będzie JUŻ ŻADNYCH SZANS... po rozwodzie już żadnych szans może NIE BYĆ. Teraz jest jeszcze cień nadziei dla nich, dlaczego im nie pozwolić PRÓBOWAĆ, dla własnego i dzieci dobra?Skąd ten upór, ze rozwód na ICH etapie to jedyna i słuszna droga? "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 29 Odpowiedź przez Malwina69 2011-08-22 15:01:00 Malwina69 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-06-24 Posty: 3,797 Wiek: 47 Odp: Rozwieść się czy nie? O krzywdach naczytałam sie na tym forum.. nie raz spłakałam się, nie raz zwątpiłam ogólnie w ludzi i sama Musssuka wiesz ile tu było przypadków, że włosy na głowie stawały .. tu w tym przypadku zwyczajnie zostału zagubione ich wzajemne relacje.. w miejsce pozytywów weszły negatywne postawy.. i są skutki; brak seksu, bliskości..itd. Nikt jej nie broni prawa do szczęścia.. do odejścia, nawet do rozwodu...nikt nie neguje, że obecnie jest jej z tym wszytskim źle.. owszem... ALE zanim po to ostateczne rozwiązanie sięgnie niech spróbuje ONA właśnie ONA bo to ONA tu pisze a nie ON podjąć ten wysiłek i zawalczyć, przekonać się, czy coś uratują i zmienią.. oczywiście razem ale niech ona wyjdzie z tą inicjatywą.. i nawet też dlatego, żeby nie żałowała kiedyś.. bo nie wiadomo co los jej zafunduje, że nie zrobiła tego.. najgorszy jest grzech zaniechania... Ja bym miała wątpliwości... ja bym zrobiła rachunek sumienia również własny... Jestem zwolenniczką rozwodów i przed moim rozwodem miałam takie zdanie i jak przeszłam przez własny rozwód tez zdania nie zmieniłam..ale jestem jednoczesnie przeciwna lekkim ruchem przekreslania ważnych spraw jakimi jest zawsze rodzina, małżeństwo....Mam koleżankę, która wyszła za mąż za człowieka, którego bardzo kochała .. była to jednak decyzja mocno przez nią przemyślana.. wręcz przeanalizwoana od A do Z....wszystko z uwagi na jego pochodzenie, które nie ma tu znaczenia.. zrobiła tabelke.. za i przeciw... wyszło, że ZA jest oczywiście o wiele więcej niż PRZECIW... pobrali sie... i co sie okazało, że nie przewidziała całej gamy sytuacji jakie w ich małżeństwie wynikły.. no bo raczej sie nie da.. chyba ,że ktos jest jasnowidzem... sprawy były naprawde kiepskie.. bo okazało się, że on bardzo chytrze ukrył przed nia swój alkocholizmm... to był wstrząs dla niej.. ale ze swojej strony ona zrobiła wszystko co uwazała żeby spróbować to zmienic, pomóc mu z tego wyjść itd.. trwało to jakies 1,5 roku.. nie udało sie... rozwiedli sie.. popieram ją bo zrobiła dosłownie WSZYSTKO.. wyczerpała wszystkie możliwości żeby uratować ich małżeństwo... i to jest ok... I dlatego mam takie czasami odczucia jak tu czytam historie różniste, że czasami wątpię w jakimś tam minimalnym procencie w obiektywne przedstawianie sprawy... bo wypowiada się jedna ze stron.. a medal ma dwie strony... owszem... wiem,że dyktowane są wypowiedzi całą gamą uczuć.. bólem, złością, rozgoryczeniem, żalem......Czasami sa historie dość jasne, czytelne ale nie zawsze.. i tu jest taki właśnie przykład... Nie ma dwóch takich samych historii...... 30 Odpowiedź przez marena7 2011-08-22 20:03:20 marena7 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: tarepeuta uzależnień Zarejestrowany: 2010-12-20 Posty: 1,447 Wiek: 58 Odp: Rozwieść się czy nie? limana napisał/a:Wina zawsze leży po środku. Nie ma to mocnych. Ale ja jestem zdania, że jeżeli się nie układa w związku, rozmowa nie pomaga, terapia nie pomaga, albo pomaga na chwilę,a potem znowu to samo, to trzeba się rozstać. Lepsza samotna, ale szczęśliwa mama ( a przynajmniej nie męcząca się na każdym koku), niż mama tkwiąca w małżeństwie, które niczego jej nie daje i powoduje, że jest nieszczęśliwa. Takie jest moje zdanie. O!Dokładnie tak i w tej kolejności! 31 Odpowiedź przez Anhedonia 2011-08-22 20:16:42 Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Rozwieść się czy nie? marena7 napisał/a:limana napisał/a:... ja jestem zdania, że jeżeli się nie układa w związku, rozmowa nie pomaga, terapia nie pomaga, albo pomaga na chwilę,a potem znowu to samo, to trzeba się rozstać...Dokładnie tak i w tej kolejności!Otóż to - zgadzam się z szanownymi przedmówczyniami Tylko najpierw może trochę tego trudu w postaci rozmów i terapii Rozwód zawsze się zdąży założyć... "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 32 Odpowiedź przez Mussuka 2011-08-23 08:49:25 Mussuka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-07-27 Posty: 11,375 Odp: Rozwieść się czy nie? Anhedonia napisał/a:marena7 napisał/a:limana napisał/a:... ja jestem zdania, że jeżeli się nie układa w związku, rozmowa nie pomaga, terapia nie pomaga, albo pomaga na chwilę,a potem znowu to samo, to trzeba się rozstać...Dokładnie tak i w tej kolejności!Otóż to - zgadzam się z szanownymi przedmówczyniami Tylko najpierw może trochę tego trudu w postaci rozmów i terapii Rozwód zawsze się zdąży założyć...A skad wiecie, ze tych rozmow nie bylo? Nie wierze, zeby autorka nie probowala czegos przez tyle lat zmienic. Pewnie nie opisala wszystkiego ale jakos trudno sobie wyobrazic, ze jednego dnia kochali sie jak szaleni a drugiego hyc i przestali, ona nagle oziebla i przeniosla do innego pokoju. Przeciez ten maz ja lekcewazy juz od dluzszego czasu, ja i dzieci..wroccie pare postow wyzej jak opisala jego zachowanie jako ojca..nie sadze aby nie reagowala i nie rozmawiala o tym ani razu. Opisala dlugi proces dojrzewania do przemyslen o rozwodzie, nikt nie staje sie nieszczesliwy w jednej terapie malzenskie niestety..nie wierze. Mam kilka znajomych osob, ktore tego probowaly..przy tak glebokim rozpadzie malzenstwa i braku uczuc (tu jest ich ewidentnie brak z obu stron) zadna erapia tego nie skleila. Pogadaja, wyspowiadaja sie, oskarza pewnie wzajemnie, pomedytuja i moze nawet cos ustala i pogodza sie... ale serca nie ruszy to do mocniejszego bicia i za jakis czas stan sprzed terapi wroci. Ja zwyczajnie nie wierze w odgrzewana milosc. Wzloty i upadki wszedzie w zwiazkach sa, ale raz obumarlej milosci nie da sie wskrzesic. Przynajmniej po sobie oceniajac, jesli raz przestane kochac (ale to nie jest proces jedniodniowy, kochac przestaje sie tez latami) i bede pewna, ze juz nie kocham, ze to nie jest jakis krotkotrwaly kryzys..to juz nic tego nie odwroci. Jak dla mnie 2 lata spedzone w oddzielnych sypialniach to juz spory dowod na to, ze tam uczuc brak, tych pozytywnych oczywiscie. Zreszta autorka sama zdecyduje..mysle, ze w duzym stopniu juz dojrzala do jakiejs decyzji a pomoze jej przypadek. Ten najwiecej mowi o przeszlosci, kto nie ma planow na przyszlosc 33 Odpowiedź przez Anhedonia 2011-08-23 14:36:17 Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Rozwieść się czy nie? Mussuka napisał/a:W terapie malzenskie niestety..nie wierze (...) Przynajmniej po sobie oceniajac, jesli raz przestane kochac...Zreszta autorka sama zdecyduje..mysle, ze w duzym stopniu juz dojrzala do jakiejs decyzji a pomoze jej nie mam siły dyskutować. Na wszystkie argumenty tylko JA, u MNIE, po SOBIE oceniając...Mam nadzieję, że autorka nie identyfikuje się z Tobą tak jak Ty z nią... bo mogłaby zrezygnować z jakiejś szansy - np. z terapii - bo TY nie wierzysz (chociaż na żadnej nie byłaś). Ciekawe co będzie, jeżeli nie skorzysta, nie spróbuje a potem jej się nie ułoży i będzie nieszczęśliwa? Kto poniesie tego konsekwencje - pewnie NIE TYAutorko - życzę Ci dogłębnych przemyśleń i mądrych decyzji oraz sił do zmieniania swego życia na lepsze "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 34 Odpowiedź przez Dunkis 2011-08-23 15:53:47 Dunkis Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-02-22 Posty: 1,659 Odp: Rozwieść się czy nie? ciocia44 napisał/a:...jak urodzilo sie pierwsze dziecko wstawal w nocy,pomagal,potem cos sie stalo i przestal....kilkakrotnie mowilam mu ... ze musimy cos zmienic w seksie ale on ...coś się stało i przestał .... - coż za dociekliwość kilkukrotnie mówiłam mu ... - hmmm, to wygląda na swobodny dialogPrzecież wy ze sobą nie coś zmienić ..., ale on ...MUSIMY - ON, musiMY - ON, zasadniczo to rozumiem, że mówiąc mu że cokoliwek musicie, to oznaczało, że on musi, bo sobie nic do zarzucenia nie masz. Ale na szczęście, dzięki młodemu człowiekowi, znający techniki obsługi klientów, który wiele zrobi by wyciągnąć forsę, odmienisz swoje życie. Ok, ale pamiętaj, że będą tego spore konsekwencje. Tylko następnym razem przetestuj swojego przyszłego partnera - przynajmniej w byłem u pewnej Pani w okienku, by poprawić wpisy w dokumentacji, a starając sobie ułatwić sprawę, powiedziałem jej, że ma piękny uśmiech, (a miała piękny uśmiech, ta Pani, ok. 45 lat) myślałem, że z radości posika się po nogach. Mam tylko nadzieję, że nie wpłynie, to na jej życie w podobny sposób, opisany przez autorkę, a wszystkie jej życiowe decyzje, szczególnie te z partnerem będa oparte na rozmowie, a nie jedynie na oczekiwaniach. Szczęście żonatego mężczyzny zależy od kobiet, których nie poślubił. 35 Odpowiedź przez Volver 2011-08-23 21:38:21 Volver Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-06-29 Posty: 1,971 Wiek: 40 i 4 Odp: Rozwieść się czy nie? Dunkis napisał/a: byłem u pewnej Pani w okienku, by poprawić wpisy w dokumentacji, a starając sobie ułatwić sprawę, powiedziałem jej, że ma piękny uśmiech, (a miała piękny uśmiech, ta Pani, ok. 45 lat) myślałem, że z radości posika się po nogach. Mam tylko nadzieję, że nie wpłynie, to na jej życie w podobny sposób, opisany przez autorkę... Swoją drogą Dunkis... najpierw próba wywarcia wpływu, w celu osiąganięcia zamierzonych korzyści, a potem szyderstwo z obiektu manipulacji... Nie ładnie ! "Błogosławiony ten, co nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego faktu w słowa" 36 Odpowiedź przez ciocia44 2011-08-24 02:15:53 ciocia44 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-20 Posty: 7 Odp: Rozwieść się czy nie?Witam ponownie,nie bardzo mialam czas zeby zajrzec i przeczytac wasze posty ale dzisiaj to zrobilam i bardzo wam wszystkim dziekuje za te dobre rady i te nie do konca,bardzo dziekuje malwinie,ona chyba mnie najbardziej rozumie. Jedno tylko co moge dodac to to ze milosc nie wygasa w jeden dzien to prawda i jezeli tylko jedna strona (w tym przypadku akurat ja) staram sie robic wszystko zeby bylo dobrze i nie widze poprawy chocby o okazywanie uczuc,tak jak pisalam wczesniej o zapominaniu o rocznicy o urodzinach,ale raczej tylko moich wiec chyba cos jest na taki prosty przyklad zbliza sie dzien ojca ,i co robi zona zeby maz poczul sie doceniony,kochany? wieczorem po kolacji siadam z dziecmi i pomagam im zrobic kartki dla taty,ktore potem daja mu rano jak sie obudzi aon nawet nie raczy byc mily i ruszyc d,,, z lozka, to jest w porzadku? Ze jak zbliza sie dzien matki to nie stara sie nic zrobic,tylko moj syn sie stara,zlamanego kwiatka lub zyczen,jaki to przyklad dla dziecka? Nawiazujac tu do jednego z postow,rozwod nie musi konczyc sie od razu nowym zwiazkiem,ja pisalam wczesniej ze mi sie ktos podoba ale nie mam ochoty na kolejna porazke,nawiazalam do tego chlopaka tylko dlatego ze poczulam sie atrakcyjna i niezbyt stara,kazda kobieta lubi sie tak czuc. Ajezeli chodzi o wykorzystanie kazdej mozliwej okazji do ratowania zwiazku to ja swoj limit wyczerpalam,lacznie z terapia,moja terapie zakonczylam pod koniec czerwca i nie zauwazylam poprawy,mimo tego ze staralam sie myslec pozytywnie i naprawic wszystko ,nic to nie dalo powiedzialabym ze bardziej sie po tej terapi jeszcze raz za wszystkie posty,jeszcze nie podjelam koncowej decyzji ale wszystko wskazuje na to ze to koniec. pozdrawiam i zyczcie mi powodzenia 37 Odpowiedź przez ciocia44 2011-08-24 02:25:58 ciocia44 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-20 Posty: 7 Odp: Rozwieść się czy nie?Odpowiedz na post dunisa i volveraTypowy meski tok myslenia,wy nie potraficie myslec glowa tylko nie powiem czym,kazdy facet mysli ze jezeli bedzie mily i uprzejmy i bedzie zasypywal komplementami to kazda pojdzie z nim do lozka,i tu sie mylicie,sa na tym swiecie jeszcze kobiety ktorym mozna prawic kompementy i nic nie wskuracie swoim gadaniem,czy ja napisalam ze chce sie rozwiesc bo kogos poznalam? czytaj dokladnie posty a dopiero potem komentuj,bo nie bardzo sie do tego nadajesz. 38 Odpowiedź przez Afterday 2011-08-24 02:48:09 Afterday Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-24 Posty: 15 Odp: Rozwieść się czy nie? Coż meszczyżni nie zawsze pamietaja o datach-urodzin,rocznic itp i ten młody chłopak tez może nie pamietac:)Ale,dlaczego nie spróbowac czegoś z meżem,ludzie największy problem związków to to że para się nie umie dogadac-a niech on zrobi ten pierwszy krok DLACZEGO TO JA MAM ZAWSZE !?!?!Popchnij gdzieś dzieci do znajomych czy tez rodziny,zrób mu Ty niepsodzianke,obudż go,zrób jakieś romantyczne,spontaniczne się cały weekend,zachecaj go,mów do niego,uwodż,facet może zwyczajnie potrzebuje przebudzenia,może ma te same odczucia co Ty,meszczyżni czujasie odtraceni na dlaszy plan po pojawieniu sie w zwiazku twój facet znaczie się lata nie traktuj go jak obca osobe przed która sie by Cie pożadał a on sprawi bys Ty zaczeła jest często dobra terapia 39 Odpowiedź przez Afterday 2011-08-24 02:55:37 Afterday Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-24 Posty: 15 Odp: Rozwieść się czy nie? ciocia44 napisał/a:Odpowiedz na post dunisa i volveraTypowy meski tok myslenia,wy nie potraficie myslec glowa tylko nie powiem czym,kazdy facet mysli ze jezeli bedzie mily i uprzejmy i bedzie zasypywal komplementami to kazda pojdzie z nim do lozka,i tu sie mylicie,sa na tym swiecie jeszcze kobiety ktorym mozna prawic kompementy i nic nie wskuracie swoim gadaniem,czy ja napisalam ze chce sie rozwiesc bo kogos poznalam? czytaj dokladnie posty a dopiero potem komentuj,bo nie bardzo sie do tego każdy facet jest "Każdym" Facetem,nie ma scenariusza na umysł ludzki a kobieta myśli o sexie częsciej,Wy gdy macie jakiś piekny wkoło siebie kilmat,typu zachód słonc,plaża myślcie ze oddałyście się z miłości nowo poznanemu facetowi ale to jest takie samo czyste pożadanie jak u faceta,tylko psychika kobiety się z tym nie godzi i odzuca tą informacje-ze to pozadanie a meska akceptuje 40 Odpowiedź przez Dunkis 2011-08-24 10:52:28 Ostatnio edytowany przez Dunkis (2011-08-24 11:22:22) Dunkis Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-02-22 Posty: 1,659 Odp: Rozwieść się czy nie? Volver napisał/a:Dunkis napisał/a: byłem u pewnej Pani w okienku, by poprawić wpisy w dokumentacji, a starając sobie ułatwić sprawę, powiedziałem jej, że ma piękny uśmiech, (a miała piękny uśmiech, ta Pani, ok. 45 lat) myślałem, że z radości posika się po nogach. Mam tylko nadzieję, że nie wpłynie, to na jej życie w podobny sposób, opisany przez autorkę... Swoją drogą Dunkis... najpierw próba wywarcia wpływu, w celu osiąganięcia zamierzonych korzyści, a potem szyderstwo z obiektu manipulacji... Nie ładnie ! Dodam, że udana próba. Przyznam, że reakcja Pani przerosła moje napisał/a:Odpowiedz na post dunisa i volveraTypowy meski tok myslenia,wy nie potraficie myslec glowa tylko nie powiem czym,kazdy facet mysli ze jezeli bedzie mily i uprzejmy i bedzie zasypywal komplementami to kazda pojdzie z nim do lozka,i tu sie mylicie,sa na tym swiecie jeszcze kobiety ktorym mozna prawic kompementy i nic nie wskuracie swoim gadaniem,czy ja napisalam ze chce sie rozwiesc bo kogos poznalam? czytaj dokladnie posty a dopiero potem komentuj,bo nie bardzo sie do tego słyszałeś? Myślimy!!! Chyba pójde sobie strzelić browca z zachwytu. Wciąż czułem się taki niedoceniany. A tu proszę, w końcu, ktoś sie poznal na mnie i napisał, że myślę. Kurcze posikałem się po nogach, ze droga, za ten komplement padam do ależ dziwnie ciepło mi się zrobiło ... od tej uryny. Ok, ok juz doszedłem do siebie. W zamian za to odkrycie, chciałbym się z podzielić moją wiedzą, bo z myśleniem, no wiesz, to dopiero sie oswajam, w końcu przed chwilą zostało to odkryte. Zatem. Piszesz, że każdy facet myśli, że jeżeli będzie miły etc. i będzie zasypywał komplementami, to każda pójdzie z nim do łózka - nie wiem jak Volver, ala ja uważam, że właśnie ujawniłaś światu jedną z najbardziej skrywanych fantazji wszystkich mężczyzn. Masz szalony dzień wielkich odkryć na swoim koncie. Muszę Cię jednak trochę rozczarować, po trosze "in plus", a po trosze "in minus":"in minus" - jednak nie każdy mężczyzna tak myśli, że jeżeli będzie miły etc. to każda pójdzie z nim do łóżka, smutna prawda. Tak na marginsie, Twój mąż do takich właśnie należy. Mało tego, On na codzień praktycznie wykorzystuje tę zależność! nie chcąc chodzić z Tobą do łóżka - jest niemiły dla Ciebie. No to masz już odpowieź co dolega Twojemu związkowi! tadammmm"in plus" - niektórym kobietom miłe słóka etc. (choć niekoniecznie "etc.") starczają, by pójść do łóżka (Ba, pogalopują tam - przeczytaj wątek mandarynki). Wydaje mi się jednak, że pogodziłas się juz z tym, bo napisałaś przecież, są na tym świecie JESZCZE (domniemuję, że niewiele lub wkrótce wymrą) kobiety, którym można prawić komplementy i nie wskórać nic swoim gadaniem. ..... Volver, nam, mężczyzną (autorka nie raczyła sprawdzic, że nie jesteś mężczyzną, a jeżeli nawet to zdecydowanie wykastrowanym, lub też zupełni epo męsku myslisz), pozostaje zatem ta cała reszta, wydaje się , że nie mamy się czym z innego tematu - dot sammiegoVolver napisał/a:... Mam 40 lat, jestem kobietą której niedawno przyszło zaczynać życie " od nowa"....(To od nowa, znaczy że co? Zmiana płci?) ja potrafiłem zapomnieć o swoich urodzinach. Parę lat temu zadzwoniłem z pracy do domu, że muszę zostać. W słuchawce usłyszałem, że to wykluczone, bo goście juz czekają na mnie. I co? I żyję, a świat się nie zawalił a i ludzie nie są z tego powodu "in plus" - pisząc, że wystarczy nawet mniej, niż czułe słówka, podam przykład. Zdarzyło się , że wystarczyły wyszeptane do ucha dwa słowa, brzmiały one tak: "powstrzymaj mnie", i nie były to słowa nieznajomej. A padły, gdy jej uchwycona dłoń została w tańcu przyciągnięta - domyśl się w jakie miejsce ... bęc, łóżko. Szczęście żonatego mężczyzny zależy od kobiet, których nie poślubił. 41 Odpowiedź przez Anhedonia 2011-08-24 11:19:34 Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Rozwieść się czy nie? ciocia44 napisał/a:...Jedno tylko co moge dodac to to ze milosc nie wygasa w jeden dzien to prawda i jezeli tylko jedna strona (w tym przypadku akurat ja) staram sie robic wszystko zeby bylo dobrze i nie widze poprawy chocby o okazywanie uczuc,tak jak pisalam wczesniej o zapominaniu o rocznicy o urodzinach,ale raczej tylko moich wiec chyba cos jest na rzeczy. (...)jezeli chodzi o wykorzystanie kazdej mozliwej okazji do ratowania zwiazku to ja swoj limit wyczerpalam,lacznie z terapia,moja terapie zakonczylam pod koniec czerwca i nie zauwazylam poprawy,mimo tego ze staralam sie myslec pozytywnie i naprawic wszystko ,nic to nie dalo powiedzialabym ze bardziej sie po tej terapi jeszcze raz za wszystkie posty,jeszcze nie podjelam koncowej decyzji ale wszystko wskazuje na to ze to koniec. pozdrawiam i zyczcie mi powodzeniaJednak mnie nie przekonałaś co w sumie jest nie istotne w sprawieZapominanie o datach jest nagminne u jest skuteczna, gdy się wie co się chce uzyskać. Jeżeli chciałaś tylko potwierdzenia, że masz jedyną słuszną rację, to mogłaś tego nie dostać. Ty chcesz takiej adoracji do męża jak na etapie zalotów, a to już nie ten etap. Wyobraziłaś sobie nierealnie jak ma wyglądać małżeństwo jak z bajki a on nie spełnia tych wyobrażeń. Małżeństwo to również rutyna i szara codzienność, nużąca i monotonna, wymagająca trudu i kompromisu. A komunikacja między wami że argumenty o zapominaniu dat i niespełnianiu niewypowiedzianych życzeń (w kwestii choćby dnia matki) będą wyglądały niepoważnie na sprawie o rozwód. Ale Ty już dawno pogrzebałaś swój związek i tylko chciałaś potwierdzających opinii, że dobrze nie ma już miłości z twojej strony to faktycznie rozwiedź się... nie ma sensu męczyć siebie i jego ani się oszukiwać. Szkoda dzieci i zniszczenia ich poczucia bezpieczeństwa, ale trudno. Na siłę nie da się stworzyć dobrego domu dla nich, skoro żadne z rodziców nie chce zadać sobie tego trudu. Bez sensuPowodzenia "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 42 Odpowiedź przez Volver 2011-08-24 12:20:06 Volver Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-06-29 Posty: 1,971 Wiek: 40 i 4 Odp: Rozwieść się czy nie? Dunkis... jeżeli kwintesencją kobiecości, ma być sposób postrzegania rzeczywistości i relacji małżeńskich, jaki prezentuje ciocia44, to wolę już być mężczyzną ... Ciocia44, trudno jest cokolwiek doradzać osobie, która z taką determinacją za kłopoty w zawiązku, obarcza wyłącznie współmałżonka. Naprawdę zachęcam do zastanowienia się również nad sobą i swoim postępwaniem. ciocia44 napisał/a:Dam taki prosty przyklad zbliza sie dzien ojca ,i co robi zona zeby maz poczul sie doceniony,kochany? wieczorem po kolacji siadam z dziecmi i pomagam im zrobic kartki dla taty...Sądzę, że Twój mąż wolałby inny sposób okazania mu uczuć, że strony małżonki... "Błogosławiony ten, co nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego faktu w słowa" 43 Odpowiedź przez Dunkis 2011-08-24 12:38:02 Ostatnio edytowany przez Dunkis (2011-08-24 12:40:13) Dunkis Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-02-22 Posty: 1,659 Odp: Rozwieść się czy nie? Volver napisał/a:Dunkis... jeżeli kwintesencją kobiecości, ma być sposób postrzegania rzeczywistości i relacji małżeńskich, jaki prezentuje ciocia44, to wolę już być mężczyzną ... Ciocia44, trudno jest cokolwiek doradzać osobie, która z taką determinacją za kłopoty w zawiązku, obarcza wyłącznie współmałżonka. Naprawdę zachęcam do zastanowienia się również nad sobą i swoim postępwaniem. ciocia44 napisał/a:Dam taki prosty przyklad zbliza sie dzien ojca ,i co robi zona zeby maz poczul sie doceniony,kochany? wieczorem po kolacji siadam z dziecmi i pomagam im zrobic kartki dla taty...Sądzę, że Twój mąż wolałby inny sposób okazania mu uczuć, że strony małżonki... Volver, autorka widać niestety należy do osób, która przy ocenie rozpadu małżeństwa widzi tylko jedną stronę. Ciotka, nie przekonałaś ani mnie, ani Volver, ani Anhedoni. Może czas zreformować swoje myśli, co?Za to my, Volver, mężczyźni, i kobiety (w dowolnej kolejności), musimy trzymać się razem. Szczęście żonatego mężczyzny zależy od kobiet, których nie poślubił. 44 Odpowiedź przez Poplataniec 2011-09-26 20:11:02 Poplataniec Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-26 Posty: 7 Odp: Rozwieść się czy nie? no to poniżej moja historia w skrócie, w tej chwili jestem na etapie zastanawiania się nad rozwodem...jesteśmy małżeństwem od 3 lat, znamy się 8. Mój mąż zawsze był człowiekiem raczej negatywnym, pesymistycznym, smutnym i prawie zawsze niezadowolonym i bez życia...w czasie chodzenia ze sobą zrywałam z nim 3 razy, za każdym razem wracał do mnie odmieniony, bardziej pozytywny, uśmiechnięty, starający się, ale po jakimś czasie to zanikało. Mąż nie miał łatwo w domu, ale też nie chce zwalać wszystkiego na jego rodziców i sytuacje w domu, pewne jest to, że atmosfera w domu rodzinnym miała duży wpływ na nasz związek, on zrobił w tej chwili z naszego, mojego życia takie życie jakie on miał w swoim domu, a jak się stamtąd wyprowadził to poczuł niesamowitą ulgę i ja tak mam teraz, czuje, że odchodząc od niego poczuje się nigdy nie starał się o mnie, nie mówił komplementów, nie okazywał miłości, zaangażowania, że mu zależy...jakoś to przebolałam, chociaż często się o to kłóciliśmy. Zwykle mówił mi, ze to robię źle, tamto powinnam inaczej, żebym myślała jak coś robię itp...wiecznie chodziłam przygnębiona i bez uśmiechu, a jestem a raczej byłam osobą bardzo wesołą. Nasze życie to była taka " zaciśniętą pięść". On nigdy nie chciał się z nikim spotykać, choć twierdzi, ze to moja wina bo jestem bardzo niezdecydowana. Przyznał się do tego, że posiadanie żony, to był fakt, po prostu miał żonę i tyle i będzie ją miał zawsze...ja się zbuntowałam jakieś 4 miesiące temu i od tamtej pory olewam to co on mówi,a raczej olewałam bo teraz jesteśmy na etapie rozmów bez przerwy. Jestem bardzo zmęczona tym jaki on ma charakter, wieczne kłótnie o wydatki, według niego najlepiej nie wydawać, bo po co spodnie, po co bluzka....a zarówno on i ja zarabiamy, wystarcza nam na wszystko. Wakacje, to najlepiej na działce, bo za darmo...a ja chce zwiedzać świat(bez przesady) ale raz na rok można wyjechać chyba do ciepłych krajów, to on wiecznie nie bo kasa....ja nie czuje i nie czułam przez te lata że żyję....byliśmy za moją namową za granicą i co usłyszałam, że wydaliśmy tyle kasy a co z tego mamy tylko zdjęcia....Kwestia seksu, ja bardzo lubię, on powiedział, że robi to tylko dlatego, że to lubię...i jest to przyjemne, ale żeby miał na to ochotę to nie, bo się tylko spocić można, od tamtej pory postanowiłam, że nie koniec tego, nie chce to nie...każdy dzień był smutny, przygnębiający, wieczne pretensje, problemy...ale powiedzcie, czy to są problemy, które mogą prowadzić do rozwodu?ja się wypaliłam, to jest pewne, on twierdzi, że mu zależy, że kocha i że zmieni wszystko...ale ja się boję, że tak wcale nie będzie....jestem bardzo zmęczona życiem z nim, mam 28 lat, nie mamy dzieci, wyszłam za mąż chyba dlatego, ze tak wypadało, bo długo się spotykaliśmy itp...nigdy nie czułam się przy nim jak kobieta, mądra, piękna...nigdy!!! 45 Odpowiedź przez Poplataniec 2011-09-28 19:18:52 Poplataniec Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-26 Posty: 7 Odp: Rozwieść się czy nie?Bardzo prosze o jakieś spostrzeżenia.... 46 Odpowiedź przez Poplataniec 2011-10-11 01:25:25 Poplataniec Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-26 Posty: 7 Odp: Rozwieść się czy nie?nikt nie chce pomóc ..... ?? 47 Odpowiedź przez niekochana72 2011-10-11 02:13:56 niekochana72 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-10-10 Posty: 6,862 Wiek: 40 Odp: Rozwieść się czy nie? Poplataniec napisał/a:no to poniżej moja historia w skrócie, w tej chwili jestem na etapie zastanawiania się nad rozwodem...jesteśmy małżeństwem od 3 lat, znamy się 8. Mój mąż zawsze był człowiekiem raczej negatywnym, pesymistycznym, smutnym i prawie zawsze niezadowolonym i bez życia...w czasie chodzenia ze sobą zrywałam z nim 3 razy, za każdym razem wracał do mnie odmieniony, bardziej pozytywny, uśmiechnięty, starający się, ale po jakimś czasie to zanikało. Mąż nie miał łatwo w domu, ale też nie chce zwalać wszystkiego na jego rodziców i sytuacje w domu, pewne jest to, że atmosfera w domu rodzinnym miała duży wpływ na nasz związek, on zrobił w tej chwili z naszego, mojego życia takie życie jakie on miał w swoim domu, a jak się stamtąd wyprowadził to poczuł niesamowitą ulgę i ja tak mam teraz, czuje, że odchodząc od niego poczuje się nigdy nie starał się o mnie, nie mówił komplementów, nie okazywał miłości, zaangażowania, że mu zależy...jakoś to przebolałam, chociaż często się o to kłóciliśmy. Zwykle mówił mi, ze to robię źle, tamto powinnam inaczej, żebym myślała jak coś robię itp...wiecznie chodziłam przygnębiona i bez uśmiechu, a jestem a raczej byłam osobą bardzo wesołą. Nasze życie to była taka " zaciśniętą pięść". On nigdy nie chciał się z nikim spotykać, choć twierdzi, ze to moja wina bo jestem bardzo niezdecydowana. Przyznał się do tego, że posiadanie żony, to był fakt, po prostu miał żonę i tyle i będzie ją miał zawsze...ja się zbuntowałam jakieś 4 miesiące temu i od tamtej pory olewam to co on mówi,a raczej olewałam bo teraz jesteśmy na etapie rozmów bez przerwy. Jestem bardzo zmęczona tym jaki on ma charakter, wieczne kłótnie o wydatki, według niego najlepiej nie wydawać, bo po co spodnie, po co bluzka....a zarówno on i ja zarabiamy, wystarcza nam na wszystko. Wakacje, to najlepiej na działce, bo za darmo...a ja chce zwiedzać świat(bez przesady) ale raz na rok można wyjechać chyba do ciepłych krajów, to on wiecznie nie bo kasa....ja nie czuje i nie czułam przez te lata że żyję....byliśmy za moją namową za granicą i co usłyszałam, że wydaliśmy tyle kasy a co z tego mamy tylko zdjęcia....Kwestia seksu, ja bardzo lubię, on powiedział, że robi to tylko dlatego, że to lubię...i jest to przyjemne, ale żeby miał na to ochotę to nie, bo się tylko spocić można, od tamtej pory postanowiłam, że nie koniec tego, nie chce to nie...każdy dzień był smutny, przygnębiający, wieczne pretensje, problemy...ale powiedzcie, czy to są problemy, które mogą prowadzić do rozwodu?ja się wypaliłam, to jest pewne, on twierdzi, że mu zależy, że kocha i że zmieni wszystko...ale ja się boję, że tak wcale nie będzie....jestem bardzo zmęczona życiem z nim, mam 28 lat, nie mamy dzieci, wyszłam za mąż chyba dlatego, ze tak wypadało, bo długo się spotykaliśmy itp...nigdy nie czułam się przy nim jak kobieta, mądra, piękna...nigdy!!!Czytałam ten post wiele razy - aby znaleźć choć jedno, jedno najkrótsze zdanie, które będzie pozytywnym opisem Waszego ma go - nawet najmniejszego. Najmniejszego powodu, by być razem. Najmniejszego powodu, by uważać, że ktokolwiek tu kocha kogokolwiek. O co Ty nas właściwie pytasz? W czym mamy pomóc? Przeczytaj swój post tak, jakby dotyczył innej osoby i zastanów się - co byś jej poradziła. I zrób własnie raz pierwszy podejmij samodzielną i odpowiedzialną decyzję. Nadejdzie czas, gdy uznasz, że wszystko skończone. I to będzie początek. 48 Odpowiedź przez Poplataniec 2011-10-11 02:29:00 Ostatnio edytowany przez Poplataniec (2011-10-11 02:49:09) Poplataniec Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-26 Posty: 7 Odp: Rozwieść się czy nie? niekochana72 napisał/a:Poplataniec napisał/a:no to poniżej moja historia w skrócie, w tej chwili jestem na etapie zastanawiania się nad rozwodem...jesteśmy małżeństwem od 3 lat, znamy się 8. Mój mąż zawsze był człowiekiem raczej negatywnym, pesymistycznym, smutnym i prawie zawsze niezadowolonym i bez życia...w czasie chodzenia ze sobą zrywałam z nim 3 razy, za każdym razem wracał do mnie odmieniony, bardziej pozytywny, uśmiechnięty, starający się, ale po jakimś czasie to zanikało. Mąż nie miał łatwo w domu, ale też nie chce zwalać wszystkiego na jego rodziców i sytuacje w domu, pewne jest to, że atmosfera w domu rodzinnym miała duży wpływ na nasz związek, on zrobił w tej chwili z naszego, mojego życia takie życie jakie on miał w swoim domu, a jak się stamtąd wyprowadził to poczuł niesamowitą ulgę i ja tak mam teraz, czuje, że odchodząc od niego poczuje się nigdy nie starał się o mnie, nie mówił komplementów, nie okazywał miłości, zaangażowania, że mu zależy...jakoś to przebolałam, chociaż często się o to kłóciliśmy. Zwykle mówił mi, ze to robię źle, tamto powinnam inaczej, żebym myślała jak coś robię itp...wiecznie chodziłam przygnębiona i bez uśmiechu, a jestem a raczej byłam osobą bardzo wesołą. Nasze życie to była taka " zaciśniętą pięść". On nigdy nie chciał się z nikim spotykać, choć twierdzi, ze to moja wina bo jestem bardzo niezdecydowana. Przyznał się do tego, że posiadanie żony, to był fakt, po prostu miał żonę i tyle i będzie ją miał zawsze...ja się zbuntowałam jakieś 4 miesiące temu i od tamtej pory olewam to co on mówi,a raczej olewałam bo teraz jesteśmy na etapie rozmów bez przerwy. Jestem bardzo zmęczona tym jaki on ma charakter, wieczne kłótnie o wydatki, według niego najlepiej nie wydawać, bo po co spodnie, po co bluzka....a zarówno on i ja zarabiamy, wystarcza nam na wszystko. Wakacje, to najlepiej na działce, bo za darmo...a ja chce zwiedzać świat(bez przesady) ale raz na rok można wyjechać chyba do ciepłych krajów, to on wiecznie nie bo kasa....ja nie czuje i nie czułam przez te lata że żyję....byliśmy za moją namową za granicą i co usłyszałam, że wydaliśmy tyle kasy a co z tego mamy tylko zdjęcia....Kwestia seksu, ja bardzo lubię, on powiedział, że robi to tylko dlatego, że to lubię...i jest to przyjemne, ale żeby miał na to ochotę to nie, bo się tylko spocić można, od tamtej pory postanowiłam, że nie koniec tego, nie chce to nie...każdy dzień był smutny, przygnębiający, wieczne pretensje, problemy...ale powiedzcie, czy to są problemy, które mogą prowadzić do rozwodu?ja się wypaliłam, to jest pewne, on twierdzi, że mu zależy, że kocha i że zmieni wszystko...ale ja się boję, że tak wcale nie będzie....jestem bardzo zmęczona życiem z nim, mam 28 lat, nie mamy dzieci, wyszłam za mąż chyba dlatego, ze tak wypadało, bo długo się spotykaliśmy itp...nigdy nie czułam się przy nim jak kobieta, mądra, piękna...nigdy!!!Czytałam ten post wiele razy - aby znaleźć choć jedno, jedno najkrótsze zdanie, które będzie pozytywnym opisem Waszego ma go - nawet najmniejszego. Najmniejszego powodu, by być razem. Najmniejszego powodu, by uważać, że ktokolwiek tu kocha kogokolwiek. O co Ty nas właściwie pytasz? W czym mamy pomóc? Przeczytaj swój post tak, jakby dotyczył innej osoby i zastanów się - co byś jej poradziła. I zrób własnie raz pierwszy podejmij samodzielną i odpowiedzialną nawet nie sądziłam, że po tym co napisałam ktoś wywnioskuje dwie ważne kwestie:pierwsza to to, że nie ma nic pozytywnego z naszego wspólnego życia, jak sama się nad tym zastanawiam to jest tak samo, mąż ma pretensje, że nie potrafię mu odpowiedzieć na pytanie, o pozytywne aspekty naszego małżeństwa, a ja po prostu nei mam co powiedzieć, wiadomo, że były przyjemne prawie w całości wyjazdy wakacyjne jakieś wyjścia czasem przyjemne, ale to tyle, zawsze było coś m=co mi w nim przeszkadzało....druga kwestia to ta odnośnie mojej decyzji, uwierz mi, że naprawdę będzie ona po raz pierwszy w pełni samodzielna i odpowiedzialna....w tej chwili moje myślenie trwa już za długo, bo jak tylko zaczęłam temat rozstania byłam pewna swojej decyzji, powiedziałam to mężowi, ale on zaczął marudzić, że nie przemyślałam, że jestem niedojrzała....zaczęłam tak o sobie myśleć no i tak minęło 5 miesięcy....a o co pytam WAS,o wypowiedz osób niezaangażowanych emocjonalnie, które czytając ten opis wywnioskują takie rzeczy, które ja musiałam wywnioskować przez 3 lata generalnie to dobry człowiek, umie zająć się domem, gotuje, pomaga, jest opiekuńczy,a le dopiero jak poproszę.... 49 Odpowiedź przez niekochana72 2011-10-11 02:53:12 niekochana72 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-10-10 Posty: 6,862 Wiek: 40 Odp: Rozwieść się czy nie? Poplataniec napisał/a:ale to tyle, zawsze było coś m=co mi w nim przeszkadzało...Nie ma co więc szukać winy w mężu, kochana. To Ty z tą świadomością weszłaś w związek, a potem go kontynuowałaś. Być może jemu to wystarczało. Poplataniec napisał/a:ale on zaczął marudzić, że nie przemyślałam, że jestem niedojrzała....zaczęłam tak o sobie myśleć no i tak minęło 5 miesięcy....Wcale się Twojemu mężowi nie dziwię - tak dotychczas robiłaś, przecież. Taka byłaś/jesteś. Nadejdzie czas, gdy uznasz, że wszystko skończone. I to będzie początek. 50 Odpowiedź przez Poplataniec 2011-10-11 03:02:14 Poplataniec Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-26 Posty: 7 Odp: Rozwieść się czy nie? niekochana72 napisał/a:Poplataniec napisał/a:ale to tyle, zawsze było coś m=co mi w nim przeszkadzało...Nie ma co więc szukać winy w mężu, kochana. To Ty z tą świadomością weszłaś w związek, a potem go kontynuowałaś. Być może jemu to wystarczało. Poplataniec napisał/a:ale on zaczął marudzić, że nie przemyślałam, że jestem niedojrzała....zaczęłam tak o sobie myśleć no i tak minęło 5 miesięcy....Wcale się Twojemu mężowi nie dziwię - tak dotychczas robiłaś, przecież. Taka byłaś/ w ten związek ze świadomością tego jaki on jest, ze wszystkimi jego wadami, jednak nie przemyślałam tego, że po latach to co było ważne wtedy teraz nie będzie miało znaczenia....uczucie - było zakochałam się w chłopaku, który słuchał tej samej muzyki, lubił jeść to samo co ja....spędzaliśmy ze sobą tylko weekendy, bo on mieszkał 50 km ode mnie,a zawsze było mu szkoda, czy nie miał chęci przyjechać do mnie w tygodniu, chociaż ja pamiętam kiedyś, to mało ważne, ale pamiętam jak czekałam po szkole na niego ok 4 godzin,aż skończy pracę....jestem niedojrzała? nie umiałam zadbać o związek.... 51 Odpowiedź przez niekochana72 2011-10-11 06:29:06 niekochana72 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-10-10 Posty: 6,862 Wiek: 40 Odp: Rozwieść się czy nie? Poplataniec napisał/a:Właśnie...weszłam w ten związek ze świadomością tego jaki on jest, ze wszystkimi jego wadami, jednak nie przemyślałam tego, że po latach to co było ważne wtedy teraz nie będzie miało znaczenia....uczucie - było zakochałam się w chłopaku, który słuchał tej samej muzyki, lubił jeść to samo co ja....spędzaliśmy ze sobą tylko weekendy, bo on mieszkał 50 km ode mnie,a zawsze było mu szkoda, czy nie miał chęci przyjechać do mnie w tygodniu, chociaż ja pamiętam kiedyś, to mało ważne, ale pamiętam jak czekałam po szkole na niego ok 4 godzin,aż skończy pracę....jestem niedojrzała?Kochana - no przeczytaj, co sama napisałaś (cytat powyżej) - czy to jest powód do ślubu? Czy to jest dojrzała decyzja? Nadejdzie czas, gdy uznasz, że wszystko skończone. I to będzie początek. 52 Odpowiedź przez Poplataniec 2011-10-15 00:39:52 Poplataniec Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-26 Posty: 7 Odp: Rozwieść się czy nie?no tamta dojrzałą chyba jednak nie była, ale co zrobić teraz, żeby znowu nie żałować....
Jako że po moim ostatnim wpisie o sposobach na spłodzenie córki „zachodzalność” w ciążę w naszym pięknym kraju wzrosła trzykrotnie, otrzymaliśmy od Prezydenta oficjalny list z podziękowaniem, ordery uśmiechu i wycieczkę do Chąśna koło Baniochy, gmina Dzierżążnia. Nawet nam opłacili nocleg w pobliskim hotelu i załatwili zniżkę na śniadanie! A Femibion wysłał nam 3 kontenery witaminek! Czujemy się zobowiązani do kontynuacji naszego cyklu, tym bardziej, że wśród komentarzy pojawiły się pytania o sposoby na chłopca. Tu, mamy trochę większe doświadczenie. Zrobiliśmy Wam nawet film instruktażowy, ale dopiero podczas oglądania dotarło do nas, że chcieliśmy wypaść zbyt naturalnie i… nie zapaliliśmy światła. Musi Wam więc wystarczyć to, co przekażę Wam ustnie (czyt. tekstowo). Na początek zabawmy się w przeciwieństwa. Idąc tropem naszego ostatniego tekstu o płodzeniu dziewczynki, wychodziłoby na to, że należy: „Prace budowlane” przeprowadzać w czasie owulacji. No bo skoro plemniki „chłopskie” są szybsze i mniej wytrwałe niż te dziewczęce to musimy standardowo ułatwić chłopu wszystko, co się da. Idąc tropem ułatwiania, wypadałoby mieć orgazm, żeby nasze środowisko „same wiecie gdzie” zmieniło się na takie, które jest dogodne dla podróżowania tych szybkich plemniczków. Jeśli nadal niektórzy nie rozumieją podpowiem: chłopcy szaleją już za młodu i nie stawiają na jakość a na szybkość. Dla nich potrzebna jest słoneczna pogoda i piękna autostrada. Dla dziewczynek, które mają w sobie wrodzoną siłę najlepiej jest poruszać się po wybojach, bo one i tak od początku do podróżowania wybierają czołgi i samochody terenowe. Może i zejdzie im się dłużej, ale dotrą do celu. No chyba, że się opóźnią z wyjściem z domu (a to przecież takie kobiece). Wtedy standardowo nie zdążą na czas i ubiega je chłopiec, który wyjechał jeszcze później, ale zasuwa ścigaczem. Boszsz… jakież to wszystko prawdziwe. Pamiętacie naszego psychologa ewolucyjnego? Satoshi Kanazawa stwierdził, że piękni ludzie częściej mają córki. Bardzo mi przykro, ale aby wejść w posiadanie chłopca musimy być brzydcy. Mój mąż np. szukając swojej przyszłej żony, gdzieś tam w głowie miał zakodowane, że musi mieć syna. Kiedy usłyszałam od niego, że jestem idealną kandydatką na matkę jego syna posikałam się z radości. Teraz już wiem, o co mu chodziło O_o Dieta kochane, dietaaaa!!! Dieta „na chłopca” to wszystko, co bogate w sód i potas. Więc to co słone, mięsne, pszenne (o tak, kajzerki z białej mąki wskazane), popijamy to napojami o dużej zawartości sodu, czyli: kawą, herbatą i colą a na koniec zagryzamy ziemniakami i bananami. Wiecie co? Chłop to jest od początku chłop… W takiej sytuacji łatwo zagonić się w kozi róg. No bo skoro jedzenie np. nabiału pomaga w stworzeniu warunków dla dziewczynki najlepszym sposobem byłoby zrezygnowanie z niego całkowicie. A przecież to nie jest mądre :) Znów przychodzi Wam z pomocą mój niezawodny sposób, czyli: tabletka Femibionu raz dziennie, która dostarcza organizmowi tyle witaminek i innych składników, ile potrzebuje do zdrowego funkcjonowania a tę nadwyżkę, która ma stworzyć środowisko dla poczęcia chłopca regulujemy już bananami, ziemniakami i colą :) Fajny sposób podesłało nam ostatnio kilka czytelniczek. Kalendarz chiński. Poszukajcie sobie gdzieś w Internetach. Ja sprawdzałam i muszę Wam powiedzieć, że to działa!!! Przynajmniej u mnie zadziałało. Podajemy swój wiek w momencie poczęcia dziecka i sprawdzamy co było lub jest nam pisane. Mamy sprawdźcie to, zobaczcie czy działa i mi napiszcie bo jestem ciekawa. Swoją metodę opracował też dr Eugen Jonas, który twierdzi, że księżyc mniej więcej co dwa i pół dnia przechodzi ze znaku męskiego na żeński. Podobno ta teoria ma aż 98 proc. skuteczności, więc jeśli nie boicie się wampirów i wilkołaków szukajcie jakiejś polany pod bezchmurnym niebem żeby Was księżyc dobrze napromieniował. Ja w sumie się wilkołaków nie boję, ale za to przerażają mnie mrówki w tyłku, więc odpuszczam. Tym razem Baba Iwąka Wam nic mądrego nie podpowie, ale sprzedam Wam w tajemnicy sikret Mamy Buubkowej, która wie coś o jakimś reaktorze niedaleko Białegostoku, przy którym płodzą się sami chłopcy. Dobra. Myślę, że tym razem 7 magicznych sposobów na spłodzenie syna powinno Wam wystarczyć. Ostatnio padło pytanie o to, czy przyjmujemy reklamację. No jasssssneee :) Przecież to są sposoby tak precyzyjne jak farmaceuta ;) A skoro już jestem przy farmaceutykach, to znów Wam o czymś przypomnę. Fajnie dziewczyny jest mieć chłopca, fajnie dziewczynkę, ale najfajniej jest mieć zdrowe, szczęśliwe dziecko. We wpisie gościnnie wystąpiły plecy cioci Kejt Szkodnikowej i makieta Bakusiowego Taty. Bakuś standardowo gania w jednym stroju czyli: Tank Top – Ojtyty Spodenki z H&M
Droga do serca mężczyzny jest prostsza niż myślisz. Bez względu na to, czy dopiero zaczęłaś spotykać się ze świetnym facetem, czy też jesteś w związku małżeńskim od kilku lat, istnieją pewne rzeczy, które nie ulegają zmianie. Mamy tu na myśli przede wszystkim komunikację z partnerem. Jeżeli będziesz ją prowadzić umiejętnie, chłopak zakocha się w tobie po uszy. A jeśli już obdarzył cię uczuciem, tylko utwierdzi się w przekonaniu, że dobrze wybrał swoją życiową partnerkę. Przed Wami 6 zdań, których mężczyźni łakną jak misie miodu. Powtarzaj im to jak najczęściej, a potem czekaj na rozwój miłosnych wydarzeń! ;) Ładnie wyglądasz Myślisz, że tylko kobiety łakną pochwał na temat swojego stylu? Bzdura! Mężczyźni także uwielbiają słyszeć, że świetnie się prezentują. Wypowiedz się pozytywnie na temat jego gustu, dodaj również, że kolor koszuli podkreśla barwę jego oczu. Chłopak będzie wniebowzięty! Uwielbiam Twój zapach Czy zdarzyło ci się przypadkiem zaobserwować, jak obcy mężczyźni ukradkiem obwąchują sobie pachy lub T-shirt? Na pewno. Robią to, ponieważ są wyczuleni na punkcie własnego zapachu prawie tak samo mocno, jak my. Chcą pięknie pachnieć i słyszeć na ten temat komplementy. Z tego względu nie szczędźmy im tych miłych słów! Im częściej będziesz podkreślać, jak bardzo podobają ci się perfumy twojego chłopaka, tym większą sprawisz mu radość. I tym bardziej u niego zapunktujesz. Nie mogę się napatrzeć na Twoje usta Wybierz tę część ciała swojego chłopaka, która doprowadza cię do obłędu i koniecznie ją pochwal. Powiedz na przykład: „Nie mogę się napatrzeć na twoje usta. Są takie seksowne!” albo „Uwielbiam twój brzuch. Mam ochotę go schrupać!”. Nie zdradzimy, jaka będzie reakcja twojego chłopaka. Przekonaj się o tym sama! Podoba mi się, gdy to robisz Takie zdanie musi być wypowiedziane podczas seksu. Nie tylko podgrzejesz w ten sposób atmosferę w sypialni, ale przy okazji zrobisz dodatkową przyjemność ukochanemu. Warunek jest jeden: bądź szczera. Kiedy pochwalisz jakieś ruchy, które nie do końca są dla ciebie przyjemne, tylko sobie zaszkodzisz! Tamta dziewczyna się za Tobą obejrzała Odrobina zazdrości w związku nie zaszkodzi. Pokaż chłopakowi, że doskonale zdajesz sobie sprawę, jaki jest atrakcyjny i jak bardzo podoba się płci przeciwnej. Jednocześnie daj mu do zrozumienia, że trzymasz rękę na pulsie i jeśli będzie trzeba – zawalczysz o niego jak lwica. Masz rację Każdy człowiek lubi mieć rację – a mężczyzn dotyczy to przede wszystkim. Nie wstydź się zatem powiedzieć ukochanemu, że w waszym ostatnim sporze to ty się myliłaś, a on trafił w samo sedno. Nie chodzi o to, by przypodobać się facetowi, ale o to, by pokazać mu swoją skłonność do dialogu i do wyciągania ręki na zgodę. On to doceni.
co zrobic zeby chlopak zwrocil na mnie uwage