co zrobic gdy tesciowa mnie nie akceptuje
Rozumiem, że nie jest to przyjemne i słusznie Pani dostrzega, że trzeba zacząć działać. Zgodzę się, że należy przerwać ten proces. Proszę przy najbliżej okazji wprost zapytać teściową, o co jej bliżej chodzi, powstrzymując się od kontrataku, czyli zachować się asertywnie.
Podpowiadamy, co robić i na co zwrócić szczególną uwagę, gdy twoje dziecko nie akceptuje nowego partnera. Rozwód rodziców jest dla dziecka ogromną tragedią. Zawsze w głębi duszy liczy ono na to, że jego rodzice zejdą się na nowo. Czasami dziecko przyjmuje rolę opiekuna, który pilnuje miejsca przy mamie czy tacie dla rodzica
Witajcie.niestety, gryzie mnie sytuacja pomiędzy mną a teściowa. Na początku(jesteśmy 8 lat po ślubie)było b. miła, serdeczna. Mieszkamy w jednej kamienicy, bo tam dostał mieszkanie lokatorskie mój mąż. Potem po urodzeniu 1 dziecka zaczęła przychodzić codziennie po kilka razy i
Nie wiem co mam robić czasami zastanawiam się nad odejściem od męża. Dziś teściowi lekko zwróciłam uwagę ( był przy tym mój mąż) doszło do konfrontacji, musiałam odpuścić. Mąż oczywiście udał że tego nie słyszy. W nawiasie mówiąc nie mieszkamy z teściami ale przyjeżdżają do nas co tydzień a czasami nawet codziennie.
Ostatnio czesto jest mowa o złych teściowych. To dla konry napiszmy o ttych dobrych. ja z moja teściowa jestem po
nonton drama korea di bioskopkeren subtitle indonesia. Nie sądziłam, że problem zawracających dupę teściowych jest aż tak duży, dopóki nie zaczęłam otrzymywać od Was maili i nie poznałam Waszych historii. Na ich podstawie można by nakręcić naprawdę długi serial, a Moda na Sukces by się przy nich schowała. Część z Was ma za sobą dość burzliwe i świeżutkie niczym kajzerki z supermarketu perypetie z teściowymi w tle, i w akcie desperacji dochodzicie momentami do wniosku, że wcale nie macie obowiązku zaliczać swoich teściowych do rodziny [co jest dość kontrowersyjne] a już na pewno nigdy nie będziecie nazywać ich „mamami”. Doskonale rozumiem wasze rozgoryczenie. W takich sytuacjach też wolałabym zachować możliwie największy dystans, aby nie psuć sobie zdrowia i nerwów. Co prawda ja sama stosunki z moją teściową mam poprawne, jednak mogę sobie wyobrazić, jak wkurzająca musi być osoba, która kolokwialnie to ujmując wpieprza się w Wasze życie i bez pytania radzi Wam, jak powinniście je sobie układać. Zasypywanie bliźnich „złotymi radami” bez okazji i z częstotliwością karabinu maszynowego to jedna z najbardziej cech, z jakimi przyszło mi się mierzyć w relacjach z drugim człowiekiem. Dlatego chylę czoło przed tymi z Was, którzy cały czas zabiegacie o poprawne stosunki z mamami Waszych partnerów. Zdaję sobie sprawę, że na świecie są również cudne teściowe, o czym część z Was wspomina. Niektóre teściowe to wyjątkowe, złote kobiety i dla nich morze róż, pięć butelek szampana i tony truskawek! Mogłybyście, drogie panie, szkolenia przeprowadzać tym, które się odrobinę zapominają. O patrzcie, to jest dopiero pomysł na niszę szkoleniową! ;-) Niestety należą one do wyjątków a już na pewno nie stanowią większości. Statystyczna teściowa często zapomina, że z chwilą, gdy jej dziecko ma życiowego partnera, z którym związuje się na stałe, to jej rola powinna przejść pewnego rodzaju metamorfozę. Serio, to jest TEN moment, drogie teściowe, w którym niektóre z Was powinny przystanąć, przycupnąć na chwilunię i pójść po rozum do głowy. Przepraszam, jeśli zabrzmiało to odrobinę niegrzecznie. Co takiego nadgorliwa i wtrącająca się w nieswoje życie teściowa powinna zrozumieć? Jakie zasady powinna przyjąć do wiadomości, żeby żyło nam się poprawnie? 1. To nie ona jest osobą, z którą braliśmy ślub czy też nie ona jest personą, której deklarowaliśmy partnerstwo po wsze czasy. Ona w tej relacji dwojga kochających się ludzi nie reprezentuje niczego, przed czym można by się tłumaczyć. Wiem, że to dość dosadnie brzmi, ale taka jest prawda. W relacji dwojga ludzi taka teściowa jest mniej więcej tym samym, czym jest portier, którego codziennie rano mijamy w drodze do pracy. Ona, tak samo jak i owy portier, może pełnić rolę obserwatora, który zamiast komentować rzeczywistość przy byle okazji i wtykać nos w nieswoje sprawy, powie życzliwe „Dzień dobry” a nie od razu zacznie nam mówić, jak mamy otrzepywać buty, kiedy za oknem pada, i w jakim tempie powinniśmy schodzić ze schodów, aby się nie wypieprzyć. „Magda, wyobraź sobie, że moja teściowa przed świętami pojawiała się u nas codziennie, bo nie wierzyła, że dam radę ugotować wszystkie potrawy na święta. Stała nade mną przy garach i mimo naszego upomnienia, że ma iść do domu, ślęczała w kuchni i co chwilę rzucała szeptem aluzję do mojego Marka, że jestem nieporadna, bo inaczej sklejam pierogi niż ona. W końcu Marek włożył jej kożuch na plecy i wystawił za drzwi zastrzegając, że przed Wigilią ma się u nas nie pojawiać […] „ Rozumiecie aluzję? Niech teściowa nie będzie tą zrzędliwą i ciekawską babą, która czepi się o byle bzdurę. A gdyby tak była pewnego rodzaju aniołem? Dobrą duszą? Obserwatorem rzeczywistości, który niesie dobre nowiny i potrafi wnieść w życie swoich dzieci ciepło, życzliwość i mnóstwo nienachalnej miłości? 2. Powinna również zrozumieć, że nas nie obchodzi, jak ona układa sobie wewnętrzne emocjonalne życie ze swoim mężem i jak ogarnęła temat podziału obowiązków. Zakładamy, że zarówno teściowa jak i jej mąż nie mogli trafić na nikogo lepszego niż oni sami, i są w tym całym tabunie ludzi na kuli ziemskiej po prostu sobie pisani. I ona również powinna założyć, z dobrego serca i ludzkiej życzliwości, że i my podjęliśmy decyzję o byciu razem nie dlatego, że mamy takie widzimisię, tylko dlatego, że mamy poważne argumenty, które stoją za naszymi życiowymi decyzjami. To nie jej „brocha”, aby te argumenty podważać. Tutaj naprawdę nie ma co się rozpisywać na ten temat. To mega istotna zasada. „[…] A dlaczego Krzysiek odkurza a Ty teraz oglądasz telewizję? Wiesz przecież, że on ma problemy z kręgosłupem. „ Tą powyższą uwagą zarzuciła jedna z przewrażliwionych teściowych totalnie nie ogarniających tematu, że taki komentarz to może koniowi na helu zameldować a nie swojej synowej Marzenie. Bez komentarza. 3. Powinna również pamiętać, że my nie mówimy jej, jak ma karmić swojego męża, kota czy rybki akwariowe. Czy też sprzątać chatę i wieszać zasłony. A ona również powinna nam zaufać. Bo wiem, że to się może nie mieścić w jej głowie, ale my również wiemy jak się prowadzi dom, pielęgnuje małżeństwo czy wychowuje dzieci. Kto wie, czy nie robimy tego lepiej od innych, ale tym się przecież dzisiaj nie zajmujemy ;-) Wzajemne zaufanie i wiara w drugiego człowieka jest nie do przecenienia. A sianie zamętu, notoryczne radzenie drugiej osobie, jak podpalać cebulę do rosołu, i co by to ona zrobiła, aby lepiej wszystko smakowało a nasze dziecko nie chorowało … darujmy sobie, ok? Po prostu nie zaglądajmy sobie do garów, majtek i domów a wszystko będzie cacy. Serio! „A czemu Michasiowi nie ugotowałaś rosołku tylko pomidorową? On tak lubi rosołek! […]” Kurde. Ta uwaga jakby znajoma :D ;-) 4. Wybitnie ważne przypomnienie, o którym niektóre mamy swoich synów zdają się zapominać: WASZE DZIECKO (a nasz partner) JUŻ JEST DO-ROS-ŁE. Rozumiem troskę, ale pranie brudnych majtek, latanie z herbatką, głaskanie po główce, biadolenie nad tym, w jakie to bagno wdepnął synalek i jak mu teraz źle, bo zamiast obiadu dwudaniowego dostał tylko zupkę, to z lekka przegięcie. Wasz Syn jest już do-ro-sły. On ma się całkiem dobrze. Kocha swoją kobietę, uwielbia swoje dzieci i już od lat nie potrzebuje niańczenia i roztkliwiania się nad sobą. Nie róbcie ze swoich synów biednych cioteczek, na które wraz z małżeństwem spadły wszystkie plagi egipskie. Nie kastrujcie tych niewinnych męskich istnień i nie wracajcie do czasów ich przedszkole. To inteligentni i samodzielni mężczyźni. Naprawdę ;-) „Daj mu się wyspać. Ciężko pracuje, to niech się chłopak wyśpi. „ Słowem: jest weekend. Synowa zapierdzielała z czwórką dzieci do piątku, z jęzorem na wierzchu. To niech zapierdziela w sobotę i niedzielę, bo jaśnie pan musi się biedaczyna wyspać. Pogoniłabym kobiecinę z takim komentarzem… 5. Zanim rzucicie uwagą, zapytajcie się o zdanie, czy ktokolwiek jest w ogóle zainteresowany słuchaniem setnej już złotej rady tego tygodnia. Zazwyczaj otoczenie stara się zrozumieć Waszą nadgorliwość i cierpliwie przygląda się poczynaniom wtrącających się w nieswoje życie teściowych. Ale kiedy po raz n-ty patrzą niektórzy, co wyprawiacie, to ręce opadają. Warto czasami otworzyć oczy i stanąć z boku przyglądając się swoim poczynaniom. Naprawdę bez złośliwości to piszę. 6. Warto nad sobą pracować. Ani my nie jesteśmy idealnymi synowymi i nie mamy monopolu na rację, i często coś spieprzymy, jak każdy, ani Wy nie jesteście mistrzyniami kotleta i pucowania łazienki. Jeśli się nie lubimy, zejdźmy sobie z drogi, a jeśli jest szansa na obopólną sympatię, to STARAJMY SIĘ! Tutaj nie ma miejsca na pokoleniowe dywagacje, kto jest starszy i więcej może. A jeśli widzimy wspólnie cień szansy na fajną relację i sposób na to, aby tworzyć w miarę zgraną rodzinę, w której rodzice i dziadkowie mówią jednym głosem, to idźmy w tę stronę. Małymi krokami damy radę, ale tylko wspólnie i z życzliwością a nie wytykaniem sobie błędów. Często mnie pytacie, jak sobie poradzić z ciągle wtrącającą się teściową, która nie może przejść obojętnie obok niczego, co jest nie po jej myśli. Jestem zdania, że taką teściową, która się wtrąca i wszystkich poucza należy potraktować jej własną bronią! ;-) Ja bym zaczęła robić w jej stronę z uporem dokładnie to samo, czym codziennie nas ona częstuje. Jestem przekonana, że po kolejnym dniu, w którym działamy analogicznie jak ona i zasypujemy ją milionem bezużytecznych rad zupełnie nic nie robiąc sobie z jej prób obrony, to zaiskrzy na jej przewodach i pojawi się dla nas cień nadziei na lepsze jutro ;-) A Wy, Drogie Teściowe, które te powyższe zasady już dawno wcieliłyście w życie, jesteście naszym skarbem narodowym! Piszę to z pełną powagą. Bo ze świecą Was szukać. Jesteście niczym znaleziony kwiat paproci. I dajecie nadzieję na lepsze jutro! ;-)
Młodzi ludzie najczęściej łączą się w pary kierowani miłością. Ich rodzice patrzą na to z innej strony. Zdarza się, że są przeciwni związkowi, w jaki angażuje się ich zastanowić się nad powodem ich niezadowolenia. Powodów takich może być wiele, ale zazwyczaj związane są one z kilkoma głównymi kwestiami:Po pierwsze rodzice mogą mieć problemy z pogodzeniem się, że ich ukochany synek lub córeczka opuszczają rodzinne gniazdko. Zaborczy rodzice swój sprzeciw mogą tłumaczyć mówiąc, że to jeszcze za wcześnie na poważne związki, że powinniśmy poszukać kogoś jednak mają zastrzeżenia do naszego wyboru. Mogą twierdzić, że nasz ukochany lub nasza ukochana jest niewłaściwą dla nas osobą. Bo jest za biedny/a, ma zły charakter, jest mało zaradny/a, niewykształcony/ pierwszym argumentem możemy dyskutować. Możemy spróbować udowodnić rodzicom, że jesteśmy gotowi do rozpoczęcia samodzielnego życia i nadszedł już odpowiedni moment na ten krok. Wcześniej czy później rodzice będą musieli się pogodzić z tym, że ich dziecko jest już dorosłe. Tym bardziej, gdy ma już odpowiedni wiek, skończyło szkołę i zaczęło zarabiać na jest, gdy rodzice maja pretensje do partnera lub partnerki. O gustach nie można dyskutować. Nasz ukochany lub ukochana może nam wydawać się najwspanialszą osoba na świecie. Nasi rodzice mogą w nim/niej widzieć zupełnie inne cechy. Licha uroda, brak obycia, zły charakter, skłonność do nałogów, rozrzutność, słabe wykształcenie, marne perspektywy na przyszłość lub mała zasobność portfela - to najczęstsze przywary przyszłych zięciów i synowych. Zamiast się denerwować i kłócić z rodzicami warto zastanowić się nad ich niektórymi ich uwagami. Pamiętać należy, że rodzice chcą dla nas jak najlepiej, dlatego krytycznie patrzą na osobę, z którą planujemy spędzić resztę życia. Na ich ocenę wpływa raczej racjonalna troska o naszą przyszłość niż ślepe uczucia. Czasem ich uwagi mogą mieć racjonalne podłoże. Z racji dystansu i życiowego doświadczenia łatwiej im zauważyć pewne wady zięcia/synowej, które nam przysłania miłość. Ich uwagi o np. zbytniej skłonności do kieliszka i agresji, jakie zauważyli u zięcia lub o jego braku wykształcenia i małych perspektywach na znalezienie dobrej pracy w przyszłości, nie zawsze muszą być bezpodstawne. Podobnie jest w przypadku zdecydujemy się związać na stałe z określoną osoba warto spojrzeć na nią nie tylko z perspektywy gorącej miłości, ale też zimnej racjonalności. Pomoże to uniknąć błędu, który może nas drogo kosztować. Usłyszenie od rodziców "a nie mówiliśmy" może się wówczas okazać najmniej bolesną nauczką. Poważniejsze konsekwencje takich błędów przedstawiają doniesienia o przemocy w rodzinie, patologiach, kłótniach małżeńskich, rozwodach i tragediach popadajmy jednak w przesadę. Nie wszystkie obawy naszych rodziców muszą się spełnić. Z czasem nawet oni sami mogą zmienić zdanie i przekonać się do zięcia/synowej. Wystarczy, że nasz ukochany/ ukochana okaże się wspaniałą osobą, z którą będziemy naprawdę podejmiemy decyzje o wstąpieniu w stały związek powinniśmy przeprowadzić spokojną rozmowę z rodzicami. Wysłuchać ich rad i uwag oraz przedstawić swoje racji. Nie zawsze dojdziemy zgody i porozumienia, ale z pewnością wyniesiemy wiele korzyści z takiej wymiany zdań. Wszyscy powinni pamiętać, że ostateczna decyzja należy do samych narzeczonych. Oni też poniosą konsekwencje swojej decyzji.
Bardzo chcesz żyć z nią w zgodzie, ale czasami naprawdę się nie da. Poucza, wtrąca się do wszystkiego, krytykuje... Nie martw się! Są sposoby, aby to zmienić. Oczywiście zdarzają się teściowe "do rany przyłóż", z którymi udaje się nawet zaprzyjaźnić. Jednak zazwyczaj coś iskrzy we wzajemnych relacjach lub dochodzi wręcz do ostrych spięć. Jak ich uniknąć? Oto sześć charakterystyk nieznośnych teściowych. Sprawdź, do której z nich najlepiej pasuje matka Twojego mężczyzny i naucz się z nią odpowiednio Bez przerwy udziela Ci rad, choć wcale nie pytasz jej o zdanie. "Nie kupuj tylu kosmetyków, to wyrzucone pieniądze" – mówi tonem nie znoszącym sprzeciwu. Albo słyszysz, że zupa bez śmietany jest niesmaczna i że przydałyby się Wam firanki w oknach. Jej zdaniem, to ona jest idealną gospodynią, żoną, matką. Ty we wszystkim powinnaś się na niej wzorować. Gdy tego nie robisz, dąsa się na Ciebie i DAJ SIĘ! Rozważ, kiedy jesteś gotowa korzystać ze wskazówek teściowej, a kiedy chcesz działać po swojemu. Absolutnie nie zgadzaj się np. na to, by matka partnera mieszała się do Waszych wydatków czy pouczała Cię, jak masz wychowywać dzieci. Jeśli częstuje Cię takimi radami, powiedz grzecznie, ale stanowczo: "Dziękuję za podpowiedzi, ale w kwestiach materialnych (lub wychowawczych) wolę zdać się na własny rozsądek". Nie zżymaj się jednak, słysząc po raz kolejny, jak prawidłowo prasować bieliznę czy ugotować pożywną zupę. Niektóre z tych rad zwyczajnie mogą Ci się Często wpada do Was bez zapowiedzi, dzwoni bez względu na porę. Zawsze znajdzie jakiś pretekst: właśnie była w pobliżu, coś Wam przyniosła... Co gorsza, jej wizyty zwykle przeciągają się do późnych godzin. A Ty musisz wysłuchać w tym czasie streszczeń wszystkich telewizyjnych seriali! Masz już serdecznie dość tych ciągłych najść. Na sam dźwięk telefonu czy dzwonka do drzwi dostajesz gęsiej skórki. Jednak zaciskasz zęby, bo nie chcesz narażać się DAJ SIĘ! Najlepiej ustal z teściową, że jej wizyty u Was będą rzadsze. Powiedz: "To miłe, mamo, że lubisz u nas bywać, jednak trudno znaleźć nam w tygodniu czas na dłuższe pogaduszki. Może postarasz się nas uprzedzać o swoich odwiedzinach?". Łatwiej poradzisz sobie z irytacją, gdy na postępowanie teściowej spojrzysz ze zrozumieniem. Może starsza pani czuje się samotna i dlatego tak się do Was garnie? Poproś jednak, żeby nie niepokoiła Was telefonami po jeśli o tej porze zwykle już śpicie. A jeżeli serialowe opowieści śmiertelnie Cię nudzą, to niech mąż dotrzyma towarzystwa matce – Ty się po prostu Gotuje Wam obiady, prasuje, pierze i sprząta Wasz dom, choć nikt jej o to nie prosi. Dokupuje drobiazgi do Waszego gospodarstwa, przestawia bibeloty, kładzie na stół serwetki, których Ty byś nie położyła. Zrzędzi przy tym ile wlezie, że ona tak się stara, a nikt nie potrafi jej docenić. Rzecz w tym, że Ty wcale nie potrzebujesz jej poświęcenia. Chętnie sama smażyłabyś kotlety, a nawet prasowała koszule męża, byle tylko nikt nie zaprowadzał u Ciebie swoich DAJ SIĘ! Spokojnie wyjaśnij teściowej: "Doceniam twoje starania, mamo, ale potem trudno mi się odnaleźć we własnym domu. Nie lubię, jak ktoś zagląda mi do szafy czy przestawia rzeczy na półkach". Boisz się, że to nie przypadnie jej do gustu? Być może. Jeśli jednak teraz nie zaprotestujesz, Twoja niechęć do matki partnera z czasem będzie narastać. Poza tym nie musisz odrzucać pomocy całkowicie. W końcu to wygodne, że ktoś wyręczy Cię czasem w zakupach czy odkurzaniu. Krytykantka Wszystko jej się w Tobie nie podoba: to jesteś zbyt oszczędna, to znów wydajesz pieniądze bez opamiętania. Wmawia Ci, że masz zły gust, sprzątasz "po łebkach" lub że nie znasz się na gotowaniu. Celnie trafia w Twoje czułe punkty, ale zawsze potrafi to wytłumaczyć: "Ależ kochanie, nie gniewaj się, ja to przecież mówię dla twojego dobra!". Jej krytyczne uwagi ranią Cię jednak bardzo DAJ SIĘ! Ilekroć usłyszysz od teściowej jakiś nieprzychylny komentarz, szczerze powiedz, co czujesz: "Nie krytykuj mnie, mamo, bez przerwy, to sprawia mi przykrość i odsuwa od ciebie". Poproś męża, by on też rozmawiał z matką na ten temat. Niech robi to tak często, jak będzie to konieczne. Teściowa oczywiście nie musi za Tobą przepadać, powinna jednak odnosić się do Ciebie uprzejmie i z szacunkiem. To niepodlegające dyskusji Jest zaborcza, nie pozwala synowi uniezależnić się od siebie. Chce, aby on konsultował z nią Wasze plany urlopowe, spowiadał się z grubszych wydatków, nawet zdawał relacje z Waszych małżeńskich sprzeczek. Co gorsza, partner potulnie się na to godzi. Nieraz godzinami konferuje z mamą przez telefon i potem wszystko robi pod jej dyktando. Albo wpada do niej na obiadki, na które Ty nie jesteś zapraszana. Okropnie denerwuje Cię to jej wścibstwo i nadskakiwanie dorosłemu synowi. Jednak nie reagujesz. Sądzisz, że to niczego nie zmieni, tylko oboje będą mieć do Ciebie DAJ SIĘ! Mimo wszystko okaż swoje niezadowolenie – przede wszystkim mężowi. Powinien wiedzieć, co czujesz w związku z tą sytuacją. Powiedz wprost: "Kiedy w ważnych sprawach najpierw radzisz się mamy nie mnie lub zdradzasz jej nasze sekrety – mam do ciebie żal. Boję się, że w ten sposób się od siebie oddalamy". A teściowej możesz przypomnieć, że lubisz gotować mężowi i drażni Cię, gdy ona Cię w tym wyręcza. Zaproponuj, że na obiad będziecie zapraszać się na przemian i nie częściej niż co drugi tydzień. Chociaż to trudne, postaraj się przybrać pojednawczy ton. Wymówki i oskarżenia mogą tylko zaognić sytuację. A przecież nie chodzi o wszczynanie wojny, lecz o dogadanie Choć teściowa wcale nie jest niedołężna ani schorowana, stale ma do swojego syna setki spraw: trzeba u niej posprzątać, naprawić kran, pralkę, odnieść bieliznę do magla... Co więcej, partner musi zjawić się u niej na każde wezwanie. W przeciwnym razie zaraz są wymówki i pretensje. Nie masz odwagi powiedzieć teściowej, co o tym myślisz. Twój partner też nie potrafi nic z tym zrobić. We wszystkim jej ulega, choć często krzyżuje to Wasze DAJ SIĘ! Wyraźnie powiedz mężowi, że takie jego zachowanie wobec matki jest dla Ciebie nie do zaakceptowania. Mów konkretnie: "Jestem zła, jak jedziesz do mamy pastować podłogę, gdy mieliśmy w tym czasie wyrwać się do kina". Albo: "Uważam, że do naprawienia pralki mama powinna wezwać fachowca, nie ciebie". Poproś męża, by spróbował to matce wytłumaczyć. Powinna wiedzieć, że jego ciągłe wyprawy do niej wprowadzają napięcie do Waszego związku. Musisz jednak liczyć się z tym, że upłynie trochę czasu, nim partner zdecyduje się porozmawiać z mamą o jej roszczeniowej postawie. Dlatego powtarzaj swoje uwagi do znudzenia. Jest szansa, że za którymś razem poskutkują i teściowa przemyśli swoje zachowanie.
Forum: Oczekując na dziecko Wczoraj mielismy rocznice slubu i strasznie sie wkurzylam.. (zreszta zaczynaja mi juz troche hormonki szlaec chyba.. -takze podwojnie ) Stwierdzilismy z moim mezem ze nazwiemy synka Krzysiu… bo nam sie bardzo podoba to imie a… tesciowa od samego poczatku zaczela krzywic nos.. ze krzysiu brzydko…wczoraj jeszcze raz powiedzielismy ze jak chlopiec to bedzie Krzysiu a ona znowu.. ze.. “tylko nie krzysiu ” i nie ma dyskusji,… wogole mnie wkurzyla bo przyniosla takie kotleciki zrobione przez siebie i prawie wywalila mnie z kuchni myslalam ze ja udusze… acha i zawsze u nas bylo ze najpierw zimne potem cieple a ona zarzadzila ze bedzie wszytko razem.. Taki mnie szklag trafil ze myslalm ze ja zastrzele.. mam nadzieje ze sie nie bedzie tak wtracala do wychowania dziecka… bo na prawde sie baaaardzo pogniewamy… Erika26 (+ Krzysiu lub Paulinka)
Moze zaczne od tego, ze tesciowie nie lubili mnie od samego poczatku, powod - pochodze z biedniejszej rodziny niz oni. Ale prawdziwy koszmar zaczal sie w dniu slubu, prawie juz 3 lata temu i tak trwa to do dzis, a z dnia na dzien jest gorzej! powod? nie chcialam zamieszkac z tesciami po slubie, najpierw mieszkalismy u mnie, potem kupilismy wlasne "m". W ciagu tych paru lat ludzie ci wyrzadzili mi mnostwo przykrosci - najwieksza bylo to, ze na wiesc o ciazy zasmucili sie strasznie i nie chcieli, by ciaza byla donoszona, wrecz zyczyli mi bym poronila!!! i ciaza byla zagrozona od 4 m-ca, a oni sie cieszyli!!! tej okropnosci nie jestem im w stanie wybaczyc NIGDY! Ale to, co stalo sie w miniony wekend to juz poprostu totalna porazka i pojechanie po mnie po calosci!:(:(:( Otoz...W miniony piatek moja tesciowa znow wywolala wielka awanture, po ktorej razem z mezem postanowilismy wybrac sie razem do tesciow i porozmawiac o tym jak mnie traktuja, jak nas traktuja.(chodzilo o to, ze zadzwonila z pretensjami dlaczego jej nie odwiedzamy itp, w czasie rozmowy wyniklo, ze w walentynkowa niedziele bratu meza urodzila sie corka, do piatku nie mielismy o tym zielonego pojecia, spytalam czemu nikt nam o tym nie powiedzial, ze jestesmy przeciez rodzina, a potraktowana nas jakbysmy byli obcy, wykrzyczala mi wtedy, ze mi nic nie musieli mowic, bo to nie moja sprawa, ze nic mi do tego i ze ja ich najblizsza rodzina nigdy nie bylam i z pewnoscia nie bede!!) Powiedzialam tesciom - spokojnie, ze jest mi przykro, ze wmawiaja mi rozne rzeczy, ktre nie sa prawda, ze moich rodzicow traktuja jak powietrze - nie sa nawet w stanie powiedziec im dzien dobry na ulicy, ze jest mi przykro, ze jak bylam w ciazy to zyczyli mi, bym poronila (bo nie doroslismy do bycia rodzicami!), a teraz maja pretensje, ze nie chodze do nich z wnuczkiem i w ogole rzadko ich odwiedzamy. A co oni na to? wyparli sie wszystkiego, wyzwali mnie (krzyczeli na caly glos, tak ze na pewno caly blok slyszal!), ze to wszystko nieprawda (te moje zarzuty), ze jestem falszywa, ze chce ich sklocic z synem, ze jestem chora psychicznie i powinnam isc do lekarza sie leczyc!!! tesciu powiedzial, ze chcialam zdobyc tylko ich pieniadze, a jak nam grosza nie dali, to sie na nich dupa wypielam i tyle!!! maz stanal w mojej obronie, ale tez zaczeli go wyzywac. Wtedy zwyczajnie sie rozkleil, powiedzial, ze jest mu strasznie przykro, ze boli go ich zachowanie. Wtedy oni zaczeli go przepraszac, powiedzieli, ze jest ich synem, ze zawsze moze na nich liczyc, ze oni mu pomoga itp, ze chodzi im tylko o ta zmije (czyli o mnie) i jej klan (czyli moja rodzine), ze nigdy mnie nie zaakceptuja jaka czlonka ich rodziny, bo jestem pazerna na ich pieniadze! wtedy maz odpowiedzial, ze ja przeciez jestem teraz jego najblizsza rodzina i moi rodzice tez i ze musza zmienic swoj stosunek do mnie, aby bylo lepiej. Wowczas nic juz nie odpowiedzieli, pozegnalismy sie i wrocilismy do domu. Przeplakalam caly wekend (w czasie tej rozmowy tesciowie wmawiali mi rozne nieprawdziwe rzeczy, czepiali sie jakis glupot sprzed 6 lat nawet, ze np widzieli mnie jak calowalam sie w parku z ich synem, ze jestem latawica itp, poprostu chore!!!). Nie wiem co mam teraz zrobic. Najchetniej to chcialabm zerwac z nimi definitywnie wszelkie kontakty. Ale wiem, ze wowczas beda gnebic mojego meza, beda mu ciagle cos na mnie nagadywac, truc itp Wiem, ze jak pojde z nim do nich to przy mnie bedzie w miare mozliwa atmosfera, bedziemy rozmwiac o pogodzie itp Jest tez sprawa synka. Na pewno wiem, ze nigdy nie zostawie go z nimi samego. Ale czasem chyba bedzie z nim do nich pojsc. Przeciez dziecko bedzie roslo i bedzie pytalo o dzoadkow. Wiem, ze gdy zerwe z nimi kontakt (maz tego nie zrobi) to moze byc jeszcze gorzej. To sa ludzie, ktorzy gdy potem spotkaja mnie na miescie to przy obcych wyzwia mnie na ulicy od najgorszych. Moze wiec utrzymywac z nimi takie sporadyczne kontakty, aby nie latali po miescie i na mnie nie nagadywali? Z drugiej strony tak mnie wyzwali, tak ponizyli i co isc teraz do nich i zachowywac sie jak gdyby nigdy nic? o czy w ogole rozmwiac, jak sie odezwac??? przeciez to bedzie tak jakbym godzila sie na te upokorzenia???? JAK JA MAM SIE TERAZ ZACHOWAC W CALEJ TEJ SYTUACJI??? No, wyzalilam sie, teraz choc troche lzej jest mi na duszy... choc i tak smutno i plakac sie chce:(:(
co zrobic gdy tesciowa mnie nie akceptuje